Problemy mogą pojawić się także we Wrocławiu, w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym, w szpitalach wojewódzkich w Słupsku, Płocku i Poznaniu, a także w Sopocie, w Pomorskim Centrum Reumatologicznym. Tam - jak dowiedział się nasz dziennikarz w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Pracowników Fizjoterapii - protestować ma ponad 80 procent załogi. Ich postulat to 500 złotych podwyżki od teraz i kolejne 500 złotych od stycznia. - Dbamy o to, żeby grupy zawodowe, które są najniżej uposażone dostały to, o co postulują. Wielu przedstawicieli tych zawodów zarabia na rękę miesięcznie 1800 złotych - podkreśla Tomasz Dybek, szef Związku. Z informacji, które uzyskał nasz reporter wynika, że wśród placówek, w których protest może być najbardziej dotkliwy dla pacjentów, są też Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku, Szpital w Radzyniu Podlaskim, Szpital Specjalistyczny w Wejherowie oraz w Wojewódzkim Centrum Szpitalnym Kotliny Jeleniogórskiej. Problem potrwa co najmniej do jutra. Bo dopiero jutro o 15.00 z przedstawicielami protestujących w Warszawie spotka się minister zdrowia. Michał Dobrołowicz