"Jest jakaś przyczyna, dla której część wyborców, nawet jeśli to jest tylko dwa procent, deklaruje gotowość głosowania na Nowoczesną, a nie na Platformę Obywatelską, która jest dla nich zbyt mało liberalna i zbyt mało wyrazista" - powiedział PAP Protasiewicz pytany, jak ocenia pomysł połączenia obu formacji. "Istnieje więc zapotrzebowanie na wyrazistą formację liberalną, uważam więc, że likwidowanie tej partii jest działaniem nierozsądnym, choć sam nie jestem członkiem Nowoczesnej" - dodał. Były polityk PO przyznał, że jest tylko "wypożyczonym" członkiem klubu Nowoczesnej. "Gdy mnie poproszono o przejście do tego klubu, przekonał mnie argument, że dzięki utrzymaniu klubu opozycja będzie miała więcej czasu w debatach i będzie więcej przedstawicieli w komisjach sejmowych, tym tak ważnej i specyficznej komisji, jak Komisja ds. Służb Specjalnych" - wyjaśnił Protasiewicz "Jeżeli dzisiaj te same osoby, które mnie prosiły, same chcą zlikwidować klub, uznam, że moja misja się skończyła i wrócę do klubu PSL-UED" - zaznaczył wiceprzewodniczący Unii Europejskich Demokratów. Jacek Protasiewcz w 2015 roku kandydował do Sejmu z list PO, ale rok później został wykluczony z Platformy. Wraz z Michałem Kamińskim i Stefanem Niesiołowskim jest w Sejmie przedstawicielem ugrupowania Unia Europejskich Demokratów, które w Sejmie tworzy wspólny klub z PSL. W grudniu 2018 roku Protasiewicz przeszedł do koła Nowoczesnej, po tym jak klub parlamentarny tego ugrupowania opuściło siedmioro posłów, przechodząc do klubu PO (który zmienił nazwę na PO-KO). Dzięki "transferowi" Protasiewicza Nowoczesna mogła mieć znów klub parlamentarny (musi w nim zasiadać minimum 15 posłów). Z informacji PAP wynika, że z sobotniego posiedzenia władz PO i Nowoczesnej wyjdzie komunikat, że intencją obu partii jest m.in. połączenie ich klubów sejmowych. Posłowie .N mogą dołączyć do klubu PO-KO już w przyszłym tygodniu.