J.Kaczyński odniósł się w ten sposób do wywiadu z Donaldem Tuskiem opublikowanym w środowej "Gazecie Wyborczej", w którym premier zapowiedział, że chce rozpocząć debatę na temat konstytucyjnych uprawnień prezydenta. Tusk chciałby, aby "Polska miała za kilka lat konstytucję, w której będzie jasno powiedziane, że ten, kto wygrywa wybory, ten rządzi". - W tej chwili mówienie o zmianach w konstytucji, to rzucanie kolejnego tematu zastępczego. Bez naszej zgody - mamy przeszło jedną trzecią Sejmu - nikt nie jest w stanie w Polsce zmienić konstytucji, nie mówiąc o tym, że pewnie będą tutaj także inne zdania mniejszych partii" - powiedział prezes PiS na czwartkowej konferencji prasowej w Świdnicy. W jego opinii, PO wprowadziła do polskiego życia publicznego bez żadnych historycznych przesłanek zasadę "wojny totalnej". "To jest jedna z bardzo złych rzeczy, które zrobiła, bodaj najgorsza" - dodał. Zdaniem J.Kaczyńskiego, władze PO działały na rzecz rozbicia koalicji PO-PiS na poziomie samorządów. - Wszędzie tam gdzie z woli miejscowych działaczy rządziliśmy wspólnie w samorządach, na polecenie władz PO te koalicje zostały zniszczone i na poziomie województw i na poziomie miast - uważa prezes PiS. - Gdyby PO - jak sadzę pod zupełnie innym kierownictwem - radykalnie zmieniła tę postawę, to można by mówić o zmianie konstytucji. A w tej chwili to jest po prostu osłanianie tego blamażu 100 dni, bo inaczej niż blamażem tych 100 dni nie można określić - podkreślił lider PiS. Pytany o relacje na linii prezydent-rząd i ich wpływ na polską politykę zagraniczną, J.Kaczyński stwierdził, że "rząd bardzo łatwo mógłby zmienić te trudne relacje, gdyby tylko chciał i nie powodował nieustannie jakiś zgrzytów". - Tu jest 100 proc. wina po stronie rządu i mediów, które z jakiś drobnostek robią wielkie awantury - ocenił. - Ktoś kogoś o czymś nie powiadomił, a następnie przez trzy dni media o tym mówią, chociaż naprawdę nie ma żadnego powodu, żeby o tym mówić - podkreślił. Zdaniem J.Kaczyńskiego, polityka zagraniczna rządu jest prowadzona w "sposób fatalny, skrajnie nieprofesjonalny, dziecinny" i w "imię jakiś interesów, których nie potrafimy zidentyfikować". - Mieliśmy pewien dorobek na Wschodzie, został on bardzo wyraźnie nadwyrężony. Zdobyliśmy sobie pewną pozycję w Unii Europejskiej, co oczywiście budziło sprzeciwy różnych państw i różnych ośrodków, ale zdobyliśmy to sobie. I w tej chwili tracimy błyskawicznie, bo z krajem, który zawsze mówi "tak jest" i daje się poklepywać po plecach nikt się nie liczy - oświadczył.