Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka liczy, że pomysł poprze partia rządząca. Przypomina, że PiS składał podobny projekt ustawy dwukrotnie, będąc jeszcze w opozycji: "Nie wyobrażam sobie, że PiS wycofałoby się ze swojego projektu. W uzasadnieniu projektu przedstawiliśmy szczegółową listę obecnych członków gabinetów politycznych łącznie z widełkami wynagrodzeń" - dodaje. Lider ugrupowania Paweł Kukiz nie zaprzecza, że również zatrudnia doradców czy ekspertów działających przy ruchu. Zaznacza jednak, że ich opłacanie odbywa się na innych zasadach, aniżeli w przypadku pomocników partii politycznych. "Przypomnę, że my nie jesteśmy partią polityczną i nie pobieramy subwencji partyjnych. W przypadku PiS takie subwencje to ponad 20 milionów złotych rocznie. W gabinetach pracują zaś osoby popierające jedyną, na daną chwilę, słuszną linię" - twierdzi Kukiz. Kukiz'15 wylicza, że redukcje w biurokracji proponowane w ustawie mogą przynieść oszczędności rzędu 500 milionów złotych rocznie.