"Na razie wpłynęła jedna odpowiedź z Warszawy, wyceniająca tę usługę na ponad dwa miliony złotych. To wysoka kwota i nie będzie brana pod uwagę. Czekamy, aż dotrą kolejne odpowiedzi" - poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Wyjaśniła, że tego rodzaju opinia biegłych musi być wykonana profesjonalnie, aby mogła się obronić podczas procesu sądowego. "Zdajemy sobie sprawę, że sporządzenie takiej opinii nie będzie tanie" - przyznała zarazem prokurator. Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk powiedział w poniedziałek, że właśnie takie sprawy pokazują, jak zasadny jest postulat utworzenia Instytutu Ekspertyz Ekonomicznych, który mógłby wspierać prokuraturę i cały wymiar sprawiedliwości w trudnych sprawach gospodarczych. Przypomniał, że postulat powołania takiego instytutu zgłosił niedawno Andrzej Seremet. Zdaniem rzecznika na kanwie sprawy Amber Gold ujawniło się, jak trudno jest prokuraturze stworzyć zespół profesjonalnych biegłych. "Problem dostępności biegłych nie jest nowy, a jego przyczyny są różne - w tym natury finansowej" - dodał. W ub. piątek wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz przesłał gdańskiej prokuraturze protokoły z kontroli w I i III Urzędzie Skarbowym w Gdańsku w zakresie weryfikacji prawidłowości postępowania organów podatkowych w stosunku do Amber Gold i zawiadomił o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wawryniuk poinformowała, że wspomniana dokumentacja nie dotarła jeszcze do prokuratury. "Ta sprawa stanie się przedmiotem odrębnego postępowania w prokuraturze" - wyjaśniła. Według Ministerstwa Finansów w urzędach skarbowych w Gdańsku mogło dojść do przestępstwa polegającego na przekroczeniu lub niedopełnieniu obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zajmuje się sprawą Amber Gold od początku lipca; śledztwo przejęła z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła je po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego (KNF podejrzewała, że spółka prowadzi działalność bankową bez stosownych zezwoleń). Nad sprawą pracuje zespół złożony z trzech prokuratorów oraz analityków. Pomagają mu funkcjonariusze ABW. Członkowie zespołu pracują obecnie nad analizą dowodów zabezpieczonych w połowie sierpnia w czasie przeszukań pomieszczeń spółek i innych obiektów mających związek z Amber Gold, w tym mieszkań prezesów spółki - Marcina P. i jego żony Katarzyny. Wśród dowodów znajdują się m.in. dane informatyczne oraz ok. 500 segregatorów z papierowymi fakturami, przelewami itp. W efekcie prowadzonego śledztwa prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, w tym zarzut oszustwa znacznej wartości. Prokuratorzy przyjęli, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swojej działalności stałe źródło dochodu, za co grozi do 15 lat więzienia. Z powodu zagrożenia wysoką karą, jak i obawy przed mataczeniem sąd - na wniosek prokuratury - aresztował podejrzanego na trzy miesiące. Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy. 20 września Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold spółki z o.o. w Gdańsku. Sąd wezwał jej wierzycieli do zgłoszenia wierzytelności do sędziego komisarza w sądzie w Gdańsku - mają oni na to czas do 25 grudnia. O tym, że ponad dwa miliony złotych chce biegły za wykonanie opinii w śledztwie w sprawie Amber Gold, podało w poniedziałek - powołując się na prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta - RMF FM.