Prokurator przypomniała, że w grudniu zeszłego roku doszło do przeszukania w warszawskim mieszkaniu Gawłowskiego - posła i sekretarza generalnego PO oraz w jego domu w Koszalinie. Według niej podczas tych przeszukań znaleziono m.in. dokumenty pochodzące ze śledztwa, w których posiadanie polityk Platformy wszedł w sposób nieuprawniony. "W mojej ocenie, te argumenty w sposób wystarczający pozwalają wykazać, że prokurator ma prawo mieć podejrzenie, że poseł był i w dalszym ciągu jest zainteresowany tym, co dzieje się w śledztwie i w sposób nieuprawniony wszedł w posiadanie dokumentów, związanych z zarzutami, które zamierza mu postawić prokurator" - uzasadniała przedstawicielka prokuratury. Dlatego też - jej zdaniem - zachodzi przesłanka do zastosowania tymczasowego aresztu wobec Gawłowskiego. Powiedziała również, że prokuratura zamierza posłowi PO postawić trzy zarzuty o charakterze korupcyjnym, gdzie kara może wynieść nawet do 10 lat. Podkreśliła, że to również wskazuje na możliwość zastosowania wobec polityka aresztu tymczasowego. Zwróciła się do komisji, by przychyliła się do argumentacji prokuratury i przedstawiła Sejmowi rekomendację o przyjęcie wniosku o wyrażenie zgody na zastosowania wobec Gawłowskiego środków zapobiegawczych w postaci zatrzymania i tymczasowego aresztowania. Występujący w charakterze obrońcy Gawłowskiego poseł PO Borys Budka wskazywał, że wniosek prokuratury jest plagiatem, ponieważ zawarto w nim fragmenty dwóch prac naukowych. W jego ocenie, komisja powinna zwrócić wniosek prokuraturze do poprawy. Podkreślił też, że Gawłowski sam zrzekł się immunitetu, więc prokuratura może postawić mu zarzuty. Do tej pory jednak - jak dodał - śledczy nie podjęli w tej sprawie żadnych czynności.