W czasie listopadowych wyborów na całej linii zawiódł system informatyczny służący m.in. do zbierania i liczenia głosów, opracowany przez zewnętrzną firmę. Skutkiem było ponadtygodniowe opóźnienie w publikacji wyników tych wyborów. NIK podejrzewa, że pracownicy PKW dopuścili się przestępstwa podczas odbioru zamówionego wcześniej systemu. Chodzi m.in. o zapłatę za program, który nie został sprawdzony i - jak się później okazało - był pełen poważnych błędów. Warszawska prokuratura okręgowa rozpoczęła już postępowanie sprawdzające w tej sprawie. - Mamy 30 dni na podjęcie decyzji, czy zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa i należy wszcząć śledztwo, czy też takiego podejrzenia nie ma - powiedział RMF FM rzecznik prokuratury Przemysław Nowak. Na razie nie wiadomo, kto może ponieść ewentualne konsekwencje nieprawidłowości opisanych w raporcie NIK-u. Wyniki wyborów do sprawdzenia? Prawie 10 procent wszystkich głosów oddanych w listopadowych wyborach samorządowych było nieważnych - to bardzo dużo. Razem z tymi ważnymi miały zostać zniszczone, ale PKW już w grudniu podjęła decyzję, że tak się nie stanie. Według PKW, warto byłoby przyjrzeć się tej sytuacji. - Cenne byłoby zapoznanie się z przyczynami głosów nieważnych, ale nie mamy do tego instrumentu prawnego - mówił szef komisji, sędzia Wojciech Hermeliński. Rzeczywiście, komisja nie ma uprawnień do przeglądania i sprawdzania zabezpieczonych głosów. Mogą to robić tylko sąd, prokuratura i policja i tylko wtedy, kiedy chodzi o badanie protestów wyborczych. Worki z kartami do głosowania z ostatnich wyborów samorządowych znajdują się pod opieką wójtów i prezydentów miast. By dać PKW możliwość samodzielnego sprawdzenia nieważnych głosów, potrzeba zmiany prawa, a działań ku temu na razie nie ma. Mimo to Komisja jest cierpliwa i nie zamierza zmieniać decyzji o nieniszczeniu głosów tak długo, jak tylko się da. (mpw) Paweł Balinowski CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL