Decyzja jest wprawdzie nieprawomocna, ale prawdopodobnie zostanie utrzymana. Mogą się od niej odwołać pielęgniarki, które w czerwcu 2007 r. okupowały pomieszczenia kancelarii premiera i to ich rozmowy były zagłuszane. Prokuratura uznała je za osoby pokrzywdzone i jako takie mogłyby one odwoływać się od decyzji o umorzeniu. - My nie chcemy brać udziału w politycznych walkach partii. Nie my składałyśmy doniesienie do prokuratury - powiedziała szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias, pytana, czy pielęgniarki będą składać odwołanie. Gardias była jedną z czterech pielęgniarek, które spędziły tydzień w jednym z pomieszczeń kancelarii. Śledztwo - wszczęte z doniesienia wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, prowadzono w kontekście dwóch artykułów Kodeksu karnego: przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i narażenia ludzi na uszczerbek na zdrowiu przez stosowanie aparatury podsłuchowej. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga po półrocznym śledztwie umorzyła postępowanie z powodu nie stwierdzenia przestępstwa. Doniesienia mediów na ten temat potwierdziła rzeczniczka praskiej prokuratury Renata Mazur. Śledczy po analizie dowodów uznali, że urzędnicy publiczni przekroczyli wprawdzie kompetencje używając aparatury podsłuchowej wobec pielęgniarek, ale nie godzili oni swym działaniem w interes publiczny lub prywatny, co stanowi jedno ze znamion tego przestępstwa - nie można więc stawiać im takiego zarzutu karnego. Prokuratorzy przeprowadzili też eksperyment procesowy i zbadali siłę oddziaływania pola magnetycznego, które wytwarza aparatura zagłuszająca telefony. Stwierdzono, że urządzenie nie naraziło na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osób przebywających w jego zasięgu. Śledztwo zostało więc umorzone. Protest pielęgniarek rozpoczął się 19 czerwca 2007 r., po kilkutysięcznej manifestacji pracowników ochrony zdrowia w Warszawie, którzy domagali się podwyżek płac i wzrostu nakładów na służbę zdrowia. Cztery pielęgniarki okupowały jedno z pomieszczeń kancelarii premiera, a przed budynkiem ich koleżanki rozbiły namioty, tworząc "białe miasteczko". Protest w budynku zakończył się 26 czerwca, gdy premier spotkał się z okupującymi, a likwidację "białego miasteczka" pielęgniarki ogłosiły 13 lipca. Do doniesienia Schetyny do prokuratury w sprawie zagłuszania rozmów dołączona była notatka służbowa szefa BOR Mariana Janickiego z 21 stycznia 2008 r., w której informuje on, że od 19 do 26 czerwca 2007 r. BOR stosowało w kancelarii premiera tzw. działania specjalne mające na celu blokowanie telefonów komórkowych. Aparatura umieszczona była - według tej notatki - w pomieszczeniach przylegających do tych, które okupowały cztery pielęgniarki. Media podawały, że decyzję w sprawie działań funkcjonariuszy BOR podpisał premier Kaczyński. On sam twierdził, że zagłuszanie telefonów w kancelarii premiera podczas protestu pielęgniarek w czerwcu zeszłego roku było związane z "wydarzeniami objętymi tajemnicą państwową".