Dochodzenie w tej sprawie prowadzone było od połowy maja w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów. Dotyczyło nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i etnicznych. - Sprawę umorzono wobec braku znamion czynu zabronionego - powiedział rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusz Ślepokura. Dodał, że w ocenie prokuratury wypowiedzi Jasiewicza "mieściły się w granicach wolności słowa" i "stanowiły wyraz poglądów naukowych profesora, które miały być zaprezentowane w opozycji do innych poglądów". - Podejmując taką decyzję, prokurator wziął pod uwagę, że Jasiewicz jest historykiem i politologiem (...) mającym w dorobku naukowym wiele publikacji naukowych dotyczących okresu II wojny światowej, posiada więc odpowiednią wiedzę i autorytet naukowy, by móc publicznie wypowiadać się na tematy będące przedmiotem wywiadu - powiedział prokurator. - Lektura wywiadu wskazuje też, że uwagi Jasiewicza dotyczyły tylko poszczególnych osób narodowości żydowskiej, które odcisnęły piętno w historii swoim działaniem, a nie całego narodu żydowskiego - zaznaczył Ślepokura. Dodał, że prokurator prowadzący sprawę "dał wiarę zeznaniom Jasiewicza, który zapewnił, że nie miał zamiaru wzbudzania żadnych waśni między Polakami a Żydami". Tymczasem - jak wyjaśnił Ślepokura - przestępstwo propagowania nienawiści na tle różnic narodowościowych można popełnić wyłącznie umyślnie, działając w takim zamiarze. Wywiad z historykiem i politologiem Jasiewiczem opublikował na początku kwietnia magazyn "Focus Historia Ekstra". W rozmowie pt. "Żydzi byli sami sobie winni?" Jasiewicz powiedział m.in., że Żydzi jako ofiary holokaustu sami są sobie winni. "Na holokaust pracowały przez wieki całe pokolenia Żydów, a nie Kościół katolicki" - mówił badacz. Podkreślił też, że "Żydów zaślepia ich nienawiść i chęć odwetu" oraz że "szkoda czasu na dialog z Żydami, bo do niczego nie prowadzi". Odnosząc się do kwestii publikacji wywiadu Ślepokura zaznaczył, że nie było podstaw do przyjęcia, iż zamiarem pisma i jego redaktora naczelnego było znieważenie Żydów. "Opatrzenie tytułu wywiadu znakiem zapytania sugerowało czytelnikowi, że wyrażone w nim poglądy są kontrowersyjne, ale wymagające zaprezentowania" - dodał. Zawiadomienie w tej sprawie złożyły w kwietniu stowarzyszenia "Towarzystwo Dziennikarskie" oraz "Otwarta Rzeczpospolita". Decyzja o umorzeniu zapadła jeszcze w końcu czerwca. W kwietniu Rada Naukowa Instytutu Studiów Politycznych PAN uznała, że wypowiedzi Jasiewicza obrażają pamięć ofiar Zagłady, umniejszają winę oprawców i przenoszą ją na zamordowanych. "Rada Naukowa Instytutu Studiów Politycznych PAN wyraża ubolewanie z powodu niedawnych wypowiedzi członka Rady i pracownika Instytutu prof. Krzysztofa Jasiewicza na temat Żydów, Holokaustu i stosunków polsko-żydowskich, zawartych w wywiadzie dla pisma +Focus Historia+. Są one wyrazem jego osobistych poglądów, których Rada nie podziela. Słowa prof. Jasiewicza obrażają pamięć ofiar Zagłady, umniejszają winę oprawców i przenoszą ją na zamordowanych" - napisano w uchwale. Z początkiem czerwca Jasiewicz został zwolniony z funkcji kierownika Zakładu Analiz Problemów Wschodnich w ISP PAN. Wypowiedzi Jasiewicza wzbudziły wiele protestów - zaprotestowały Centrum Szymona Wiesenthala, a także warszawska społeczność żydowska i ambasada Izraela w Polsce. Redaktor naczelny "Focus Historia" Michał Wójcik przyznawał natomiast, że poglądy Jasiewicza są "skrajne i bulwersujące". "Postanowiliśmy jednak opublikować ten wywiad, ponieważ - naszym zdaniem - jakkolwiek paradoksalnie by to nie zabrzmiało - pokazał coś bardzo ważnego" - pisał Wójcik. Przepraszając "wszystkich urażonych publikacją wywiadu", zaznaczał też, że nie należy utożsamiać stanowiska Jasiewicza z poglądami redakcji. "Pokazaliśmy, że antysemityzm także wśród ludzi nauki nie należy do przeszłości. I że nie można o tym nie pisać"- dodawał Wójcik.