Grzegorz Żurawski, rzecznik ministra sprawiedliwości, powiedział gazecie, że z polecenia Zbigniewa Ćwiąkalskiego prokuratorzy analizują, czy istnieją podstawy do wszczęcia śledztwa w sprawie kontaktów Patrycji Koteckiej z CBA. Wczoraj "GW" podała, że Patryca Kotecka przekazała CBA notatkę na temat domniemanych nieprawidłowości w kontaktach między TVP a firmami zewnętrznymi. Informator "GW" twierdził, że na początku 2007 roku Kotecka przekazała CBA anonimowe pismo o możliwej korupcji na styku TVP - zewnętrzne firmy produkujące programy. Donos kobieta napisała w służbowym laptopie Ziobry, który - zanim były minister go zwrócił - został uszkodzony. Dodatkowo Kotecka została umówiona z funkcjonariuszem CBA, który miał ją przeszkolić, jak kontaktować się z biurem. Według informatora, nie została jednak zarejestrowana jako informator. - Ustawowo CBA ma zakaz werbowania dziennikarzy. Poza tym czasem lepsze są informacje uzyskiwane w toku niezobowiązujących spotkań z dziennikarzem przy kawie. Tak wszystkie służby omijają ten zakaz - tłumaczył rozmówca gazety. "GW" sprawdziła wersję informatora. Nazwiska pracowników TVP i producentów zewnętrznych, ich numery telefonów, maile, adresy firm ujęte w donosie okazały się prawdziwe. Programy, których dotyczyły zarzuty wyprodukowano za prezesury Bronisława Wildsteina. TVP potwierdziła też, że doszło do kontroli przez funkcjonariuszy CBA. "Kontrola dotyczyła styku TVP z producentami zewnętrznymi i obejmowała umowy podpisane m.in. w czasach Wildsteina. Kontrola zakończyła się w lutym tego roku. Nieprawidłowości nie stwierdziła" - przyznano w oświadczeniu. Patrycja Kotecka potwierdziła, że notatki w sprawie nieprawidłowości w TVP napisała na laptopie Ziobry, ale nie wie, skąd ma je CBA. CBA z kolei zaprzeczyło wczoraj w oficjalnym oświadczeniu jakoby jego kontrola w TVP miała jakikolwiek związek z informacjami, które miałyby pochodzić od Koteckiej. Na pytania "GW" przesłane do CBA przedstawiciel Biura jeszcze nie odpowiedział.