W 2010 roku Komenda Główna Policji mniej więcej za 780 tys. zł kupiła sześć urządzeń LRAD (Long Range Acoustic Device). Są to głośniki o dużej mocy montowane na policyjnych furgonach. Emitują fale dźwiękowe o wysokim natężeniu na odległość do kilkuset metrów. "Urządzenia te są używane tylko do podawania komunikatów głosowych, np. podczas dużych manifestacji, a nie jako środek przymusu bezpośredniego" - zapewnia rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski. Polskie prawo nie pozwala na stosowanie wysokich częstotliwości jako środka przymusu bezpośredniego. We wtorek na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli opublikowano wystąpienie pokontrolne w sprawie zakupu systemów LRAD, które trafiły do jednostek policji w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi. Izba negatywnie oceniła przygotowania i realizację tego zakupu. Choć NIK podkreśliła, że policja skutecznie wyłączyła część urządzenia służącego do wysyłania sygnałów o wysokich częstotliwościach, to jednak negatywnie oceniła wydanie pieniędzy na urządzenia niedozwolone polskim prawem. Wyłączenie najważniejszego z modułów LRAD kosztowało policję ponad 24 tys. zł. "Działanie nierzetelne" W wystąpieniu pokontrolnym wskazano, że zakup urządzeń nie został poprzedzony niezbędną analizą przydatności ich wykorzystywania. Nie określono, na przykład, ich mocy akustycznej i elektrycznej. "NIK oceniła, że zakup (...) bez sprawdzenia, czy urządzenia te w pełni spełniają wymagania jednostek organizacyjnych policji, w tym jakie są ograniczenia w używaniu tych urządzeń w trakcie działań policyjnych, jako działanie nierzetelne" - napisano. NIK zarzuca KGP, że opis przedmiotu zamówienia tych urządzeń został dokonany w sposób ograniczający konkurencję. Kontrola wykazała, że w specyfikacji warunków zamówienia, które zostały sporządzone przez komisje przetargowe i zatwierdzono przez biuro finansów KGP, zostały wymienione parametry, które jednoznacznie wskazują na chęć zakupu konkretnego typu urządzenia. W ocenie NIK przedmiot zamówienia został określony nierzetelnie, co stanowiło naruszenie zasady udzielania zamówień publicznych. NIK ma także zastrzeżenia do sposobu odbioru zakupionych urządzeń przez policyjne komisje. Według kontrolerów żadna z nich nie sprawdziła wszystkich podstawowych parametrów LRAD, gdyż nie dysponowała niezbędnym sprzętem i odpowiednio przeszkolonymi osobami. W ocenie NIK komisje w Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi dokonały odbiorów sprzętu nierzetelnie i nieprofesjonalnie. "Podjęcie decyzji o dokonaniu odbioru technicznego przez sześć niezależnych komisji było niecelowe. Biorąc pod uwagę specjalistyczny charakter koniecznych do przeprowadzenia testów odbioru urządzeń powinien być dokonany przez jedną komisję, dysponującą niezbędnym sprzętem oraz korzystającą z pomocy biegłych w tym zakresie" - podkreślono w wystąpieniu pokontrolnym NIK. "Wracamy do dyskusji sprzed roku" Kontrolerzy Izby wskazali, że instrukcja obsługi urządzenia LRAD zawiera ograniczenia użycia dostosowane do przepisów obowiązujących w USA (do głównych użytkowników systemów LRAD należą jednostki wojsk amerykańskich), nie uwzględnia jednak ograniczeń wynikających z przepisów prawa polskiego. NIK zwraca uwagę na konieczność pilnego opracowania wewnętrznych procedur bezpiecznego użytkowania urządzeń LRAD uwzględniających polskie normy prawne obowiązujące w tym zakresie. We wtorek Prokuratura Okręgowa w Warszawie wdrożyła z urzędu postępowanie sprawdzające w związku z podejrzeniem niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych oraz niegospodarności na szkodę KGP. Prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik tej prokuratury, poinformował, że z wystąpienia pokontrolnego NIK wynika m.in., że w KGP mogło dojść do nierzetelnego, niegospodarnego i niecelowego wydatkowania środków publicznych na zakup 6 urządzeń LRAD wyposażonych w przycisk uruchomienia dźwięku ostrzegawczego - bez dokonania analizy możliwości wykorzystania tej funkcji, w kontekście późniejszej decyzji o jej dezaktywacji. Postępowanie sprawdzające kończy się w ciągu 30 dni decyzją o wszczęciu bądź odmowie wszczęcia śledztwa. Już po zakupie urządzeń LRAD rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski zapewniał w 2011 r., że urządzenia emitujące fale dźwiękowe o wysokim natężeniu będą używane tylko do podawania komunikatów głosowych, np. podczas dużych manifestacji, a nie jako środek przymusu bezpośredniego. Wcześniej Helsińska Fundacja Praw Człowieka skierowała pismo w sprawie tych urządzeń do ówczesnego szefa policji Andrzeja Matejuka. W piśmie przywołano informacje zamieszczone na stronie internetowej policji, według których urządzenia LRAD posiadają też możliwość emisji sygnałów odstraszających, ostrzegawczych oraz obezwładniających na odległości do 1000 m. Powołując się na Ustawę o policji i rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące warunków i sposobów stosowania środków przymusu bezpośredniego, fundacja zaznaczyła, że polskie przepisy nie dopuszczają użycia tego rodzaju urządzenia do obezwładniania ludzi. - Wracamy do dyskusji sprzed roku. Urządzenia te są wykorzystywane wyłącznie jako dobry system nagłośnienia. Trzeba było go wymienić, dlatego że ten stary już nie spełniał swojej roli. Przy licznych manifestacjach i zgromadzeniach policja potrzebuje systemu nagłośnienia, który pozwala na dotarcie do tysiąca ludzi. Chodzi wyłącznie o komunikaty głosowe. Dodatkowe funkcje tych urządzeń nie są i nie będą wykorzystywane, ponieważ nie pozwala na to prawo - powiedział we wtorek Sokołowski.