Poinformował o tym media w czwartek szef nadzorującej to śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg, potwierdzając informację Radia ZET. Powiedział, że postanowienie o umorzeniu zapadło pod koniec minionego roku i jest nieprawomocne. Dowódca GROM może się od niego odwołać. Jak ujawnił płk Szeląg, czynności w tym śledztwie prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne, pod nadzorem prokuratury wojskowej. W sierpniu 2011 r. CBA zawiadomiło Naczelną Prokuraturę Wojskową, że mogło dojść do złamania prawa przez dwóch byłych dowódców jednostki GROM i 16 żołnierzy. Chodziło o trzy przetargi z lat 2002-2010 na zakup 58 samochodów terenowych i specjalistycznego sprzętu. Zawiadomienie było efektem kontroli przeprowadzanej przez Biuro w GROM. Jak powiedział prok. Szeląg, śledztwo umorzono w całości, a prowadzono je w sumie w 16 wątkach. "Przesłuchano kilkudziesięciu świadków, w tym dostawców sprzętu, z udziałem biegłego rewidenta dokonano analizy procedury zamówień publicznych, a także ofert złożonych w procedurze przetargowej" - mówił szef prokuratury. Jak podkreślił, z powodu braku znamion przestępstwa umorzono wątki śledztwa dotyczące podejrzenia przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w związku z przyjęciem korzyści majątkowej (badano siedem takich wątków i w żadnym nie dopatrzono się cech przestępczego działania). W dziewięciu przypadkach śledztwo dotyczyło podejrzenia przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza państwowego bez podejrzenia przyjęcia korzyści. "Prokurator umorzył postępowanie w tej części na kilku podstawach: z powodu braku znamion przestępstwa, przedawnienia karalności oraz stwierdzenia znikomej szkodliwości społecznej" - poinformował płk Szeląg. Jak wyjaśnił, przedawniły się wątki dotyczące ewentualnej nieprawidłowej oceny oferty przez członków komisji przetargowej (z powodu przedawnienia prokuratura nie mogła badać, czy ocena faktycznie była nieprawidłowa, czy nie), natomiast za czyn o znikomej szkodliwości społecznej uznano przypadki, w których poszczególni członkowie komisji przetargowej nie wzięli udziału w odbiorze technicznym. "Ale z tego nie wynika, że odbiór się nie odbył, tylko że dana osoba z wieloosobowej komisji nie wzięła udziału w odbiorze" - powiedział szef WPO.