Suski był pytany w TVP o apel posłów PO-KO o to, by prokuratura przesłuchała prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i zarząd spółki Srebrna. "Nie ma żadnych podstaw do przesłuchiwania czy to prezesa PiS, czy to zarządu Srebrnej; z tych taśm wynika, że jeśli było jakieś nadużycie, to była nim próba wyciągnięcia pieniędzy przez tego pana, który dziś zapomniał, o co mu chodziło" - ocenił Suski. Nawiązał do podawanych przez PAP nieoficjalnych informacji, że z zeznań austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera wynika, że nie pamięta on okoliczności dotyczących nagrywanych rozmów w sprawie projektu budowy wieżowców przez spółkę Srebrna i nie wie ile nagrał i co. Nie pamięta także na jakim sprzęcie były rejestrowane rozmowy, ani gdzie znajdują się oryginały nagrań. Jeden z pełnomocników Birgfellnera mecenas Jacek Dubois w rozmowie z PAP podkreśla, że nikt nie zobowiązywał jego klienta do przedstawienia oryginału. Na pytanie, czy jego klient zasłania się niepamięcią w sprawie okoliczności dotyczących nagrań Dubois, odparł: "Nic nie wiem, żeby się zasłaniał. Pan Birgfellner przekazuje całą wiedzę, jaką posiada". W środę odbyło się kolejne przesłuchanie austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Ma być kontynuowane w przyszłym tygodniu. Austriak jest wzywany w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył w prokuraturze mec. Dubois. Według mecenasa, doszło do popełnienia oszustwa na kwotę kilku mln zł. Przed dwoma tygodniami "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Zawiadomienie złożone w sprawie dotyczy braku zapłaty za złożone biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji. W środę "GW" opublikowała pełnomocnictwo, którego spółka Srebrna udzieliła Birgfellnerowi do prowadzenia w jej imieniu projektu dwu wież w Warszawie. Jak podaje gazeta, pełnomocnictwo wystawiono 6 czerwca 2017 r. Podpisali je członkowie zarządu spółki Srebrna: prezes Małgorzata Kujda, Janina Goss i Jacek Cieślikowski. Gazeta napisała, że pełnomocnictwo, które upoważnia Birgfellnera do prowadzenia prac, ma charakter "zobowiązującej umowy", choć nie jest w nim określona kwota honorarium. W wywiadzie dla PAP prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do rozmów z austriackim biznesmenem i publikacji mediów na ten temat podkreślił: "Nie powiedziałem nic o rzeczach, które mogłyby być przeciwko mnie wykorzystane". "Według mnie to nawet nie był kapiszon, jeśli już, to przemokły" - dodał. "Ten pan żądał pieniędzy za prace, które były nieudokumentowane w żaden sposób. Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem, ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom" - zaznaczył Kaczyński.