Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ. "Przesłuchiwani są uczestnicy tych wydarzeń, zabezpieczany jest też monitoring" - zaznaczył prokurator. Nikt nie usłyszał zarzutów Postępowanie - jak zastrzegł - jest "w sprawie" i dotychczas nikt nie usłyszał ewentualnych zarzutów. Dodał, że prokuratura najpierw musi ustalić przebieg zdarzenia, a następnie ocenić, czy badane czyny można zakwalifikować jako "zakłócanie czynności religijnych". Według Kodeksu karnego "kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego Kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej" podlega karze do dwóch lat więzienia. 10 czerwca wieczorem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób zakłóciło obchody miesięcznicy smoleńskiej; usiadło na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Policja usunęła kontrmanifestantów z trasy marszu, wśród nich był Władysław Frasyniuk, opozycjonista z czasów PRL. Prawie 100 wniosków do sądu Policja skierowała blisko sto wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. 11 osób przyjęło mandaty. Nikt nie został zatrzymany - informowała KSP. Jak podawała policja, Frasyniuk odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Grozi za to do trzech lat więzienia. Kwestię ewentualnego naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza przez Frasyniuka również bada Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ. Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, podczas wykonywania przez niego czynności służbowych grozi do trzech lat więzienia. To postępowanie również toczy się w sprawie, nie przedstawiono zarzutów - poinformował prok. Dziekański.