"Z opinii wynika, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru kabiny toaletowej typu toi fresh było podpalenie. Tą opinią dysponuje prokurator i teraz będzie wykonywał czynności, m.in. z podejrzanym" - powiedziała PAP w poniedziałek szef Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu Robert Szelągowski. 29 maja 50-letni Sławomir M. usłyszał w Prokuraturze Rejonowej w Inowrocławiu zarzut nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia oraz mienia wielkich rozmiarów przez wywołanie pożaru przy kamienicy, w której mieszka poseł PO Krzysztof Brejza. "Konieczne są czynności z podejrzanym, ale z opinii wynika m.in., że powstały pożar nie spowodował w trakcie jego trwania zagrożenia życia i zdrowia wielu osób, albo mienia w wielkich rozmiarach. Jakie wynikają z tego konsekwencje dla postępowania przygotowawczego i losu podejrzanego? Nie mogę jeszcze w tej chwili powiedzieć" - podkreślił prokurator Szelągowski. Wskazał, że czynności z podejrzanym powinny zostać przeprowadzone w tym tygodniu. Obecny status podejrzanego się nie zmienił. "Prokurator bierze wszystkie możliwości pod uwagę i nie zakłada z góry, jak zakończy się ta sprawa. Chcemy tę sprawę zakończyć tak, żeby uwzględnione zostały wszystkie materiały zgromadzone w sprawie. Opinia pisemna nie stoi w kontrze do ustaleń, które były na etapie oględzin" - podkreślił szef inowrocławskiej prokuratury rejonowej. Podejrzany po zdarzeniu składał rozbieżne zeznania. Częściowo przyznał się do winy. Prokurator potwierdził wówczas wcześniejsze nieoficjalne ustalenia PAP, że rozważaną na tym etapie śledztwa przyczyną pożaru miało być wrzucenie niedopałka papierosa do przenośnej toalety. Od niego miał się zapalić toi-toi. Podejrzanemu grozi do trzech lat więzienia. Potwierdziły się także ustalenia PAP co do tego, że mężczyzna mieszka w sąsiedztwie kamienicy i brał udział w gaszeniu pożaru. "Jest takie ustalenie, że podejrzany jest osobą, która gasiła przenośną toaletę" - wskazał w maju Szelągowski. Poseł Brejza w rozmowie z PAP 28 maja powiedział, że jest przekonany o celowym działaniu jakiejś osoby. "Nie można mówić, że materiały z włókna szklanego same się zapalają. Naprawdę trzeba dużo złej woli i dużo energii włożyć, żeby wywołać taki ogień, który obejmie instalację gazową. Ta instalacja została opalona w wysokiej temperaturze" - mówił wtedy. "Jestem bardzo ciekaw wszystkich ustaleń śledczych. Na tym etapie nie chciałbym się jeszcze wypowiadać o szczegółach śledztwa. Nie ukrywam, że trwa na mnie nagonka - zwłaszcza mediów publicznych. Szkalowanie mojej osoby daje asumpt do rozmaitych zachowań. Na tym etapie nie chciałbym tego łączyć. Od samego początku byłem bardzo ostrożny w swoich wypowiedziach odnośnie przyczyn pożaru i motywów. Bardzo liczę, że był to czyn chuligański. Żadnej opcji jednak nie wykluczam" - dodał we wtorek 29 maja poseł PO. Państwowa Straż Pożarna w Inowrocławiu nie otrzymała zgłoszenia o pożarze przy kamienicy, w której mieszka Brejza. "Dowiedzieliśmy się o tym zdarzeniu z mediów. Państwowa Straż Pożarna w Inowrocławiu nie ma żadnego zgłoszenia o tym pożarze. Nie prowadziliśmy działań w takim zakresie. Nie braliśmy udziału w gaszeniu tego ognia" - powiedział PAP w niedzielę, 27 maja wieczorem, oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Inowrocławiu st. kpt. Artur Kiestrzyn.