Robert Biedroń, lider Wiosny, a w minionej kadencji samorządowej prezydent Słupska, w poniedziałek w programie "Kropka nad i" powiedział, że Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość nie mają prawa mówić o walce z pedofilią, bo "niewiele zrobili" w tej kwestii. Zarzucił, że "cała klasa polityczna przez ostatnie 30 lat (...) współodpowiada za to, co się działo". Prowadząca program przytoczyła wówczas Biedroniowi słowa czołowych polityków PO Sławomira Neumanna i Pawła Olszewskiego, którzy pytali go "jak to było z aferą pedofilską w Słupsku, kto zachowywał się jak biskup, który udaje, że nie widzi problemu, czy przypadkiem to nie ty byłeś wtedy prezydentem". Lider Wiosny odpierając zarzuty o hipokryzję powiedział, że "kiedy się o tym dowiedziałem, zrobiłem coś, co marzę, by było standardem w postępowaniu w takich sprawach. (...) Ja podjąłem bardzo ważne decyzje (...). Natychmiast zawiesiłem tego faceta, natychmiast złożyłem doniesienie do prokuratury, przekazałem wszystkie informacje. (...) Chciałbym, żeby to był standard na całą Polskę, na cały świat, by tak reagowali politycy w tych sprawach". "Taka sytuacja nie miała miejsca" Prokuratura Okręgowa w Słupsku, która po blisko rocznym śledztwie przeciwko instruktorowi tańca Pawłowi K. w połowie kwietnia skierowała akt oskarżenia do sądu, nie potwierdza, by to magistrat złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez niego przestępstwa o charakterze seksualnym. "Przed wszczęciem śledztwa w tej sprawie ani z Urzędu Miejskiego w Słupsku, ani ze Słupskiego Ośrodka Kultury nie wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa o charakterze seksualnym przez Pawła K. Taka sytuacja nie miała miejsca" - powiedział PAP prokurator Wnuk. Paweł K. jest oskarżony o dziewięć przestępstw, w tym pięć o charakterze seksualnym na szkodę czterech małoletnich uczestniczek prowadzonego przez niego w SOK kursu tańca. Decyzją sądu nie zastosowano wobec niego tymczasowego aresztowania. Pawłowi K. zarzucono, że między 2013 r. a 2017 r. doprowadził do obcowania płciowego trzy dziewczynki w wieku poniżej 15 lat, w tym jedną przy użyciu przemocy oraz doprowadził do poddania się innym czynnościom seksualnym przy użyciu przemocy jedną nastolatkę w wieku poniżej lat 18. Prokuratura oskarża go także o to, iż od 2015 r. do 2018 r. dopuścił się przestępstwa rozpijania co najmniej trzech małoletnich dziewcząt. Mężczyzna miał również w latach 2017 -2018 pobierać od rodziców trzech pokrzywdzonych zawyżoną opłatę za lekcje tańca. Oszukał ich na łączną kwotę 1410 zł. Wnuk zaznaczył, że to policja w wyniku działań operacyjnych powzięła informacje na temat Pawła K. i podjęła pierwsze czynności w tej sprawie. 25 kwietnia 2018 r. zostało wszczęte śledztwo przez Prokuraturę Rejonową w Słupsku, która na początku prowadziła to postępowanie. Dzień wcześniej na polecenie organów ścigania SOK przekazał anonim, w którego posiadaniu instytucja była już 15 lutego 2018 r. Jego autor sygnalizował bliskie relacje instruktora tańca z jedną z kursantek. "Na tym koniec" Z ustaleń śledztwa wynika, że dyrektorka SOK Jolanta Krawczykiewicz miała zainteresować się tym anonimem i przeprowadzić wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, w ramach którego miała rozpytać pracowników ośrodka, w tym instruktora tańca Pawła K. oraz rodziców dziewczynek, które brały udział w prowadzonym przez niego kursie tańca. Miała zeznać, że nie uzyskała informacji, które miałyby uwiarygodnić treść anonimu. Skontaktowała się z ówczesną wiceprezydent Słupska Krystyną Danilecką-Wojewodzką, obecną prezydent miasta i zrelacjonowała jej sytuację. Obie miały zdecydować, że "na tym koniec". Danilecka-Wojewódzka zeznała w śledztwie, że "o treści tego anonimu nie informowała prezydenta Biedronia". O całej sprawie Biedroń miał się dowiedzieć się z doniesień medialnych, gdy Pawłowi K. zostały przedstawione zarzuty, w tym te o charakterze pedofilskim. Wówczas, jak poinformował Wnuk, Biedroń złożył wniosek o umożliwienie osobie przez niego upoważnionej wglądu do akt tej sprawy. Prokurator odmówił ze względu na dobro śledztwa. Wnuk zaznaczył, że prokurator, kierując akt oskarżenia do sądu przeciwko Pawłowi K. wątek dotyczący niepowiadomienia organów ścigania przez UM w Słupsku i SOK wyłączył do odrębnego postępowania. Podjął już decyzję o jego umorzeniu. "Prokurator uznał, że brak jest znamion czynu zabronionego w tym zakresie. Stwierdził, że treść tego anonimu nie była wiarygodnym źródłem informacji. (...) Użyto w nim bardzo ogólnikowych sformułowań. Autor tego anonimu nie wskazał, że Paweł K. dopuszcza się czynów seksualnych o charakterze pedofilskim, tylko wskazał na bliższe relacje z jedną z kursantek. To pojęcie bardzo szerokie" - powiedział Wnuk. Zaznaczył, że treść anonimu była "bardzo nieostra, nieprecyzyjna, nie wskazywano z imienia i nazwiska kursantki, która miała mieć te bliższe relacje z instruktorem tańca". Ponadto prokurator miał na uwadze, że dyrektor SOK przeprowadziła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, próbowała zweryfikować treść anonimu. Stąd decyzja o umorzeniu tego wątku sprawy.