- Do tej chwili w nadzorowanym przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie śledztwie przesłuchano już kilkadziesiąt osób i przesłuchania są w dalszym ciągu kontynuowane. Prokuratura oczekuje też na kilkanaście opinii biegłych sądowych z zakresu m.in. balistyki, badań komputerowych, daktyloskopii, chemii i materiałów wybuchowych oraz biologii - poinformował we wtorek rzecznik prokuratury Piotr Kosmaty. Jak dodał, "ponadto trwa analiza dokumentacji, o którą prowadzący sprawę zwrócił się do stosownych instytucji i organów". 45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. został zatrzymany 9 listopada; postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Według prokuratury zamierzał on zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Na początku grudnia prokuratura poinformowała, że rozważa możliwość uznania, że działalność Brunona K. miała charakter terrorystyczny. Prokuratura rozważa też postawienie mu zarzutu posiadania broni. W tej kwestii śledczy oczekują na wyniki badań balistycznych. Według ustaleń prokuratury podejrzany nie należał do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Miały nim powodować motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie. Brunon K. przyznał się do... W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby. W śledztwie zarzuty nielegalnego posiadania broni i handlu bronią przedstawiono 42-letniemu Maciejowi O., a zarzut nielegalnego posiadania broni 25-letniemu Arturowi K. W śledztwie przesłuchano też cztery inne osoby, które uczestniczyły w organizowanych przez Brunona K. szkoleniach na temat materiałów wybuchowych. Według ustaleń PAP chodzi o funkcjonariuszy ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Brunonem K. W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował. Jak ujawniono, ABW interesowała się Brunonem K. od końca 2011 r. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. ABW ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu, nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych. Prokuratura potwierdziła, że z materiału dowodowego sprawy wynika, iż podejrzany wzorował się ideologicznie szczególnie na Breiviku, a także innych osobach, które dokonywały zamachów na terenie całego świata, np. w Oklahomie.