O zawiadomieniu Sikorski poinformował w sobotę. Pełnomocnik ministra mec. Roman Giertych powiedział, że chodzi o doprowadzenie do sytuacji, w której prokuratura musi wydać postanowienie - albo odmówi wszczęcia w tym zakresie śledztwa, albo je podejmie. Dodał, że odmowa przez prokuraturę wszczęcia śledztwa w tym zakresie będzie skutkowała złożeniem zażalenia do sądu, i to sąd rozstrzygnie, czy to prawidłowe rozumowanie prokuratury, czy nie.Zorganizowana grupa przestępcza istnieje?- Nie przewidujemy wydawania odmowy wszczęcia śledztwa po zawiadomieniu ministra Sikorskiego. Takie zawiadomienie zostało włączone do sprawy i prowadzimy dalej postępowanie - powiedział Nowak w poniedziałek. Wyjaśnił, że prokuratura nie ogranicza tego śledztwa tylko do nielegalnych podsłuchów i udostępnienia nagrań z nich. - Jeśli pojawią się okoliczności, które będą wskazywały na grupę przestępczą, to śledztwo będzie rozszerzone i sprawa rozpoznana - wyjaśnił. Dodał, że "nikt nie będzie wydawał decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa" także dlatego, że gdyby wątek grupy przestępczej pojawił się jednak w śledztwie za pół roku czy za trzy miesiące, "to co wtedy mielibyśmy zrobić? Dopiero, gdy będziemy śledztwo kończyć, będziemy oceniać, czy są znamiona grupy przestępczej" - zaznaczył. Sikorski nie zgadza się z prokuraturą Prokuratura wcześniej, stawiając zarzuty dwóm kolejnym osobom: biznesmenowi Markowi Falencie i jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce, zaznaczyła, że nie postawiła zarzutów działania w grupie przestępczej, bo nie znalazła do tego podstaw. Giertych wyjaśnił, że jego klient i on "po prostu się z tym nie zgadzają", dlatego złożyli to zawiadomienie. Giertych w sprawie podsłuchów reprezentuje też Rostowskiego; zawiadomienie złożone jest jedynie w imieniu ministra Sikorskiego - sprecyzował. W Radiu Zet Giertych ocenił, że "jeżeli jest grupa ludzi, która umawia się w celu dokonywania systematycznych przestępstw i ma pewną zorganizowaną strukturę, to jest to zorganizowana grupa przestępcza". Nie wierzę, żeby w Polsce ktoś nagrywał polityków i żeby to nie wypłynęło bez udziału zorganizowanej grupy albo zorganizowanych służb specjalnych - mówił. Wcześniej Giertych w imieniu Sikorskiego złożył zawiadomienie dotyczące ujawnionego w ubiegłym tygodniu przez "Wprost" podsłuchania rozmowy szefa MSZ z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Śledztwo w sprawie Nowaka Nowak powiedział, że w sprawie drugiego śledztwa związanego z podsłuchami - treści rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza - trwają czynności prokuratury, ale nie informuje ona o nich mediów. Śledztwo wszczęto w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Zaznaczył, że przed przesłuchaniem Parafianowicza chce uzyskać i przeanalizować stenogramy z nagrań. - Dopiero po analizie stenogramów będziemy dalej wykonywać czynności i przesłuchiwać na te okoliczności świadków. Sprawa wymaga sprawdzenia, czy po nielegalnie podsłuchanej rozmowie doszło do jakichś działań, które uprawdopodobniałyby zamiar przekroczenia uprawnień - podkreślił. - Samo rozmawianie nie jest jeszcze przestępstwem, za tym muszą iść działania, które miałyby zahamować tę sprawę - dodał. Dotychczasowe ustalenia Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty czterem osobom: Falencie i Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. B. senator PO Tomasz Misiak poinformował w poniedziałek, że w związku z publikacją dziennika "Fakt", przypisującą mu związek z nagrywaniem rozmów ujawnionymi przez "Wprost", składa do Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Chodzi o tekst "Trio frustratów stoi za taśmami". "Informacje dotyczące mojej osoby podane przez dziennik Fakt w w/w artykule są całkowicie nieprawdziwe" - napisał Misiak w oświadczeniu.