We wtorek "Gazeta Wyborcza" poinformowała o posiadaniu dowodu na to, że - wbrew twierdzeniom prokuratury i polityków PiS - Roman Giertych nie nadawał się do przeprowadzenia przesłuchania i postawienia mu zarzutów. W podpisanym przez prokurator Annę Kijak-Głęboczyk protokole przesłuchania adwokata miało znaleźć się stwierdzenie, że "prokurator stwierdza, iż podejrzany śpi i nie ma z nim żadnego kontaktu". Komunikat prokuratury We wtorkowym komunikacie Prokuratura Regionalna w Poznaniu podkreśliła, że obrońcy Giertycha w podpisanym przez nich protokole przesłuchania potwierdzili jego status jako podejrzanego, co świadczy o przedstawieniu mu zarzutów. - Jeśli podejrzany Roman G. chce złożyć wyjaśnienia, prokuratura może ponownie go przesłuchać - napisano. Prokuratura przypomniała przy tym, że możliwość przesłuchania Giertycha została stwierdzona wstępną opinią biegłych - specjalistów w dziedzinie kardiologii, neurologii i medycyny sądowej. - Wnioski tej opinii zostały potwierdzone w kolejnej opinii lekarzy po przebadaniu Romana G. - czytamy. Zdaniem prokuratury, gdy Giertych dowiedział się o wnioskach wstępnej opinii biegłych, rozpoczął symulowanie braku świadomości. Jak podkreślano, wcześniej wielokrotnie rozmawiał ze swoimi dwoma pełnomocnikami, a także lekarzami i funkcjonariuszami CBA, nie wykazując żadnych problemów w tym zakresie. - Prokurator - opierając się na opinii biegłych - skutecznie postawił Romanowi G. zarzuty, a następnie przesłuchał go w charakterze podejrzanego w obecności zespołu lekarzy - podała poznańska prokuratura. Jak wskazała, po zakończeniu czynności prokuratorskiej problemy Giertycha ze świadomością ustały. - Jeszcze w dniu ogłoszenia zarzutów podejrzany rozmawiał m.in. z zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich, która następnie cytowała fragmenty tej rozmowy. Rzekomo zły stan zdrowia, uniemożliwiający kontakt z prokuratorem nie przeszkadzał podejrzanemu na aktywność w mediach społecznościowych - czytamy. Roman Giertych jednak był nieprzytomny? Ustalenia "GW" Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że przesłuchanie Giertycha było możliwe po uzyskaniu opinii trzech biegłych lekarzy, którzy - bez badania Giertycha i dokończenia diagnostyki - orzekli, że pozwala na to stan jego zdrowia. Jak podała "GW" - podczas przesłuchania obecni byli adwokaci Giertycha Błażej Biedulski i Jakub Wende, prokurator Anna Kijak-Głęboczyk z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu i zastępca naczelnika wydziału operacyjno-śledczego CBA we Wrocławiu. - Z prokuratorskiego protokołu wynika, że cała czwórka była świadoma, iż Giertych jest nieprzytomny i nie ma z nim kontaktu. W protokole w rubryce "podejrzany podał następujące dane osobowe" prokurator odnotował: "podejrzany nie podał żadnych danych osobowych z uwagi na jakikolwiek brak kontaktu (...). Prokurator stwierdza, iż podejrzany śpi i nie ma z nim żadnego kontaktu. Okoliczności te w całości potwierdza funkcjonariusz CBA (...)" - cytuje protokół podpisany przez cztery osoby obecne podczas przesłuchania "GW". Zarzuty wobec 12 osób Giertych jest jedną z 12 osób podejrzanych o wyprowadzenie i przywłaszczenie łącznie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Przedstawiono im zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Podejrzanym grozi za to do 10 lat więzienia. W czwartek późnym popołudniem Roman Giertych trafił do warszawskiego szpitala po tym, jak zasłabł w trakcie przeszukiwania jego domu przez funkcjonariuszy CBA. Po przedstawieniu zarzutów wobec Romana Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Prokuratura nie wnioskowała o areszt dla Romana Giertycha. Obecnie przebywa on w Szpitalu Bródnowskim.