Jak ustalił "Nasz Dziennik", szansa na odczytanie z ruchu warg treści domniemanej rozmowy obu mężczyzn - co sugerowały media - jest żadna. Według sugestii mediów, pilot nie chciał lecieć do Smoleńska. Jak poinformował gazetę kpt. Marcin Marsjan z biura rzecznika prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej, obecnie materiałem z monitoringu dysponuje cywilna komisja badająca wypadki lotnicze, a nie wojskowa prokuratura. O tym więcej w środowej publikacji "Naszego Dziennika".