Śledztwo w sprawie podejrzenia nieuprawnionego wykorzystania danych z systemu PESEL przez pięć kancelarii komorniczych Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła przed kilkoma dniami. Prokurator przyznał, że dotychczas w tej sprawie zgłosiło się do prokuratury ponad tysiąc osób, które chcą uzyskać status pokrzywdzonych. "Apeluję o umiar. Na obecnym etapie chodzi o podejrzenie możliwości wycieku danych, na razie takiego wycieku nie stwierdzono" - podkreślił Dziekański. "W śledztwie badamy, czy w wyniku różnych kwestii formalnych i ewentualnych niedopatrzeń lub nadużyć nie stworzono możliwości takiego wycieku. Już bowiem taki czyn jest karalny, ale to nie oznacza, że dane wyciekły. W sytuacji, gdy jest to tylko i wyłącznie przestępstwo formalne, to nie ma pokrzywdzonych" - zaznaczył prokurator. Jak podkreślił "na tę chwilę nie ma sytuacji, abyśmy stwierdzili, że dane trafiły do osób nieuprawnionych". Śledztwo zostało wszczęte z zawiadomienia Ministerstwa Cyfryzacji, które ustaliło, że konkretni komornicy pobierali miesięcznie od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy rekordów z bazy PESEL. "Zgłosiliśmy to, bo istnieje podejrzenie, że dane mogły być wykorzystywane w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem" - mówił przed kilkoma dniami rzecznik MC Karol Manys. Jak dodawał Manys, incydent został wykryty w ramach standardowych procedur. Podkreślił, że nie doszło do włamania do systemu. "Te dane były pobierane za pomocą dedykowanych łącz w ramach normalnych uprawnień, jakie mają kancelarie komornicze" - mówił. Jak wcześniej informowała prokuratura w ramach śledztwa zabezpieczono nośniki danych i sprzęt informatyczny w pięciu kancelariach komorniczych, m.in. z Warszawy i Łodzi. Jeden z komorników od marca 2015 r. pobrał dane ponad 800 tys. osób i złożył w bazie danych prawie 1,8 mln zapytań. Własne procedury sprawdzające, czy komornicy korzystający z systemu PESEL występowali o te dane w związku z prowadzonymi postępowaniami egzekucyjnymi wdrożył samorząd komorniczy. Prezes Krajowej Rady Komorniczej Rafał Fronczek powiedział PAP, że "na razie w tej sprawie nic nie wskazuje na wyciek danych lub ich kradzież". Przypomniał, że dopiero w listopadzie 2015 r. weszły w życie przepisy wyrównujące wpływ spraw do komorników. Wcześniej bowiem w egzekucjach sądowych zachodziły negatywne zmiany polegające na tym, że następowała znaczna koncentracja dużej części spraw egzekucyjnych w 10 proc. kancelarii komorniczych. Po zmianie prawa komornik wybrany przez wierzyciela m.in. musi - od 1 stycznia 2016 r. - odmówić prowadzenia sprawy, gdy wpływ wszystkich spraw do jego kancelarii w danym roku przekroczy 10 tysięcy. Tymczasem - jak zaznaczał Fronczek - postępowanie dotyczy czasu od marca 2015 r. "Największa kancelaria objęta sprawą miała roczny wpływ około 1 mln spraw, zaś pozostałe kilkaset tysięcy. Wystąpienie o zapytanie w każdej sprawie, czyli z około milionem zapytań nie jest niczym nadzwyczajnym" - wskazywał. Śledztwo prowadzone jest w sprawie niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego i prywatnego przez komorników sądowych zobowiązanych do zabezpieczenia dostępu do danych osobowych z rejestru PESEL, wskutek czego doszło do umożliwienia dostępu do danych osobom nieuprawnionym (za co grozi do trzech lat więzienia) oraz w sprawie uzyskania przez osoby nieuprawnione dostępu do danych osobowych zawartych w rejestrze PESEL (co zagrożone jest karą do dwóch lat więzienia).