To bliźniacza maszyna do tej, która rozbiła się w katastrofie smoleńskiej. Pułkownik Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział w rozmowie z IAR, że biegli planują ekspertyzy z wykorzystaniem TU-154M, który został w armii. Wojskowy wyjaśnił, że badania chcą w najbliższym czasie przeprowadzić biegli, którzy pracują na zlecenie prokuratorów przy śledztwie dotyczącym przyczyn katastrofy rządowego Tupolewa 10 kwietnia 2010 roku. Tupolew o bocznym numerze 102, po rozwiązaniu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który obsługiwał tak zwanych vipów i ich loty, został wycofany z normalnego użycia i przekazany Agencji Mienia Wojskowego. Tę maszynę przejęła i jeszcze w listopadzie ukazała się informacja, że samolot zostanie wystawiony na sprzedaż. Procedura miała się rozpocząć na poczatku przyszłego roku. Plany prokuratury psują nieco te założenia. Szef MON Tomasz Siemoniak rozmawiał nawet o tym z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. Minister chciał uczulić organy ścigania, że wstrzymanie sprzedaży Tupolewa to duży koszt dla wojska. "Utrzymanie samolotu i załogi w gotowości to wydawanie kolejnych pieniędzy" - tłumaczył w rozmowie z IAR Siemoniak. Minister dodał również, że zdaje sobie sprawę, iż w tym przypadku trzeba pogodzić różne interesy: MON-u, który chce jak najszybciej sprzedać samolot i prokuratorów, którzy chcą wykonać niezbędne do śledztwa badania. "Mam nadzieję, ze wkrótce uda się obie te kwestie pozytywnie rozwiązać" - powiedział szef MON. W połowie listopada wiceszef MON odpoweidzialny za modernizację i zakupy w wojsku Marcin Idzik informował media, że ministerstwo bedzie chciało sprzedać rządowego Tupolewa w pierwszym kwartale 2012 roku. Idzik zdradził wtedy również, że obecnie takie maszyny są wyceniane między 2 a 20 milionów dolarów. "My będziemy chcieli ogłosić przetarg z tą górną kwotą" - mówił wtedy dziennikarzom wiceminister. Radomir Czarnecki, Agnieszka Drążkiewicz