"Mocno należy podkreślić fakt, że dotychczas zeznania zawiadamiającego są bardzo zdawkowe, a on sam zasłania się w wielu wypadkach niepamięcią" - przekazał PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński. Dubois: Prokuratura dezinformuje Jeden z pełnomocników Birgfellnera, mec. Jacek Dubois, powiedział PAP odnosząc się do oświadczenia prokuratury, iż "prokuratura dokonuje społecznej dezinformacji". Zaznaczył, że śledczy dostali "cały podstawowy materiał, który daje dane uprawdopodabniające, iż do czynu zabronionego doszło". We wspólnym oświadczeniu opublikowanym po południu wraz z drugim z pełnomocników mec. Romanem Giertychem zaznaczył, że "Birgfellner jest zainteresowany jak najszybszym wszczęciem i poprowadzeniem postępowania w związku ze złożonym przez niego zawiadomieniem". W stanowisku prokuratury podkreślono, że "czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów - takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, brak doręczenia oryginałów nagrań, a także dotychczasowa treść zeznań - wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu". "Jakieś zapisy dwóch rozmów" "Podejmowane przez zawiadamiającego i jego pełnomocnika działania i zaniechania wskazują, że próbują oni co najmniej spowolnić postępowanie karne, o czym świadczy także brak przedłożenia przez nich jakichkolwiek nagrań wskazanych w zawiadomieniu, a także nieprzedłożenie ich w trakcie pierwszego przesłuchania" - zaznaczył prokurator. Jak dodał, "dopiero na stanowcze żądanie prokuratora do dostarczenia nagrań zawiadamiający przedłożył je dopiero 13 lutego". "Nośnik elektroniczny przedstawiony prokuraturze zawierał jakieś zapisy dwóch rozmów, co do których nie można stwierdzić z całą pewnością czy dotyczą one spotkań wskazanych przez zawiadamiającego i opisanych w 'Gazecie Wyborczej'" - ujawnił prokurator. Zaznaczył, że do chwili obecnej prokurator nie otrzymał oryginałów nagrań. Z kolei obaj pełnomocnicy Birgfellnera w swym zamieszczonym w czwartek na portalu społecznościowym oświadczeniu zaznaczyli, że "złożenie oryginalnego nośnika nie jest w ogóle możliwe bez sporządzenia protokołu". "A protokołu nie można sporządzać w postępowaniu sprawdzającym, gdyż niezbędne jest do tego wszczęcie śledztwa" - dodali. Próby kontaktu z mec. Giertychem Jednocześnie prokuratura poinformowała, że w środę po południu pełnomocnik zawiadamiającego mec. Giertych "przesłał do prokuratury faksem pismo, w którym poinformował, że jego klient nie stawi się na wezwanie w dniach 21 i 22 lutego". "Jako przyczynę niestawiennictwa wskazał pobyt poza Polską jego klienta w tym czasie. Jednocześnie zaproponował kontynuowanie czynności przesłuchania terminach 28 lutego lub 1 marca" - poinformowała prokuratura. Prokuratura przekazała, że "niezwłocznie po wpłynięciu zawiadomienia prokurator, dbając o dynamikę i szybkość prowadzonego postępowania, pomimo obszerności materiałów objętych zawiadomieniem - blisko 1000 dokumentów, w znacznej części w języku angielskim - bezzwłocznie ustalił termin pierwszego przesłuchania". "Odbyło się ono 11 lutego. (...) Pomimo gotowości prokuratora zawiadamiający i jego pełnomocnik nie wyrazili zgody na kontynuowanie czynności dnia następnego, czyli 12 lutego. Została ona wznowiona dopiero 13 lutego, a przerwana po dwóch godzinach, na wniosek zawiadamiającego, z przyczyn osobistych" - głosi oświadczenie. "Dbając o sprawność zakończenia czynności procesowej, jaką jest przesłuchanie zawiadamiającego, prokurator ustalił z jego pełnomocnikiem, że 15 lutego nawiążą ze sobą kontakt telefoniczny i wówczas zostanie ustalony kolejny, dogodny dla strony, termin przesłuchania. Prokurator podjął próby kontaktu z mec. Giertychem 15 lutego, a wobec braku tego kontaktu również 18 lutego. Próby te nie przyniosły rezultatu. Dlatego też prokurator poprosił kancelarię mec. Giertycha o kontakt. Prośba ta pozostała bez odzewu. Wobec tego prokurator doręczył wezwania zawiadamiającemu na dzień 21 i 22 luty bieżącego roku na wskazany do korespondencji adres" - relacjonował prok. Łapczyński. Prokurator podkreślił, że "zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego niezakończenie przesłuchania zawiadamiającego o przestępstwie uniemożliwia podjęcie decyzji procesowej". Dubois odpowiada "Nieprawdą jest, że do wszczęcia postępowania konieczne jest zakończenie przesłuchania pokrzywdzonego. Wielokrotnie prokuratura wszczyna postępowania z urzędu i w ogóle przesłuchanie pokrzywdzonego nie jest niezbędne do tego wszczęcia" - powiedział z kolei mec. Dubois. Jak dodał, "prokuratura słuchała naszego klienta przez dwa dni i dostała cały podstawowy materiał, który daje jej dane uprawdopodabniające, iż do czynu zabronionego doszło". "Zawiadomienia nie opieraliśmy na 'taśmach', tylko na dokumentach, które w tej sprawie złożyliśmy. To prokuratura zainteresowała się 'taśmami' i poprosiła o ich dostarczenie. Na pierwszą prośbę z prokuratury zostało to z naszej strony spełnione, natomiast prokuratura nigdy nie wspominała o oryginałach, prosiła o zapis cyfrowy, który został jej przekazany" - powiedział mec. Dubois. Ponadto, odnosząc się do kwestii wyznaczania terminów przesłuchań Birgfellnera, adwokat zaznaczył, iż "w prokuraturze znalazły się dokumenty dotyczące wskazania, kiedy nasz klient znajduje się poza krajem, a kiedy wraca". "To, że w prokuraturze jest bałagan i te dokumenty nie trafiły do pani prokurator, to wina organizacji pracy w tej jednostce" - ocenił. Dubois powiedział także, że w czwartek o godz. 9 był w prokuraturze i "pani prokurator nie wyraziła żadnej prośby o przekazanie jej oryginałów nagrań oraz nie przekazała mu jakichkolwiek wątpliwości". "Wydaje się, że jest to działanie mające na celu uratowanie nadwyrężonego wizerunku przez ten organ, a nie jakiekolwiek informacje odpowiadające rzeczywistemu stanowi faktycznemu" - powiedział. "Przykro mi, że prokuratura dokonuje społecznej dezinformacji" - zaznaczył adwokat. Taśmy Kaczyńskiego W końcu stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji budowy dwóch wieżowców. W lutym prokuratura dwukrotnie przesłuchiwała Birgfellnera w związku ze złożonym zawiadomieniem. W środę Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że tłumaczka występująca jako biegła w postępowaniu sprawdzającym z zawiadomienia Birgfellnera, została zmieniona. Chodziło o wątpliwości co do jej bezstronności. "Po opuszczeniu siedziby prokuratury 11 lutego tłumaczka wsiadła do auta razem ze świadkiem Geraldem B. i jego pełnomocnikiem, mec. Giertychem" - mówił prok. Łapczyński. Zdaniem prokuratury "takie zachowanie budzi wątpliwości co do bezstronności tłumacza, który w posiedzeniu przygotowawczym pełni rolę pośrednika między stronami". Mec. Dubois powiedział zaś, że "tłumaczka, która nie miała przy sobie telefonu i nie miała jak wezwać środka lokomocji, przy pani prokurator spytała, czy możemy ją wywieźć na zewnątrz i czy może skorzystać z naszego wyjazdu". "Pani prokurator nie wyraziła z tego powodu jakiegokolwiek sprzeciwu, czy zaniepokojenia" - podkreślił adwokat.