W ciągu ostatnich dwóch tygodni aż sześciu prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Warszawie i podległych jej rejonowych postanowiło odejść z pracy. Najważniejsi z nich to Jacek Nieszpaur i Radosław Gałan, z wydziału przestępczości zorganizowanej stołecznej prokuratury. Nieszpaur do czerwca był naczelnikiem tego wydziału, a Gałan jednym z jego najskuteczniejszych prokuratorów. - Dopóki jestem jeszcze prokuratorem to nie mogę o tej sprawie rozmawiać z mediami, mogą mi za to grozić przykre konsekwencje - stwierdził Gałan, który w listopadzie odejdzie z prokuratorskiej służby. Obaj są najbardziej doświadczonymi śledczymi z tego wydziału: Nieszpaur przepracował pięć lat w stołecznych "pezetach". Gałan tylko pół roku krócej - oskarżył m.in. skorumpowanych urzędników powiązanych z mafią pruszkowską. Polityczne sterowanie Z początkiem października wydział przestał istnieć. W jego miejsce powstała nowa struktura zwalczająca mafię, ale podlegająca już bezpośrednio Ministerstwu Sprawiedliwości - Biuro do spraw Przestępczości Zorganizowanej przy Prokuraturze Krajowej, które ma swoje jednostki w największych miastach. Nieszpaur i Gałan mimo, że otrzymali propozycję przejścia do warszawskiego oddziału Biura - odmówili. Na pracę w warszawskim oddziale Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej zdecydowało się tylko 13 prokuratorów, a powinno 25. - Mieli dość rządów Elżbiety Janickiej, szefowej stołecznej prokuratury, która uchodzi za osobę blisko związaną z ministrem sprawiedliwości. Wtrącała się w śledztwa, wydawała polecenia wbrew woli prowadzących sprawy - uważają koledzy Nieszpaura i Gałana. Zdaniem rozmówców tygodnika najbardziej upolitycznionymi śledztwami są sprawy przecieku z afery korupcyjnej w Ministerstwie Rolnictwa, składanie fałszywych zeznań przez byłego szefa MSWiA i jego znajomych oraz interesów i powiązań polityczno-biznesowych Ryszarda Krauze. Do tych spraw zostali ściągnięci prokuratorzy z Łodzi, formalnie oddelegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz młodzi śledczy z warszawskich prokuratur. W tej sprawie część wątków prowadzi też były asystent ministra sprawiedliwości, asesor Paweł Wilkoszewski. Prokurator Janicka nie chciała oficjalnie rozmawiać z "Newsweekiem". Ponad dwa tygodnie temu, udzieliła wypowiedzi, której ostatecznie nie autoryzowała. Przyznała wtedy, że jako prokurator okręgowy interesuje się i nadzoruje najważniejsze śledztwa. Na pytanie, czy wykonuje polecenia Zbigniewa Ziobro, prokurator odparła, że prokuratorzy muszą wykonywać polecenia swoich przełożonych. Prokurator krajowy nie pozwala Działania zespołu śledczych prowadzących sprawę m.in. przeciwko Januszowi Kaczmarkowi i Krauze spotkały się ze sprzeciwem Dariusz Barskiego, szefa Prokuratury Krajowej. Jest o tyle zaskakujące, że część prokuratorów z tego zespołu to znajomi Barskiego z łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej. Prokuratorzy w drugiej połowie września wezwali Kaczmarka na dodatkowe przesłuchanie, mimo że 30 sierpnia gdy został zatrzymany przez ABW odmówił prokuratorom składania wyjaśnień. Zgodnie z życzeniem śledczych miał się zjawić w prokuraturze 27 września. Jednak dwa dni przed tą datą obrońcy byłego szefa MSWiA dostali faks ze stołecznej prokuratury odwołujący przesłuchanie Kaczmarka. Co się stało? - Dowiedział się o tym Barski i zabronił ponownego przesłuchania Kaczmarka. Uznał, że media mogły by odebrać działania prokuratury jako szykanę wobec podejrzanego, który przecież już wcześniej odmówił odpowiedzi na pytania śledczych - mówią informatorzy "Newsweeka" ze stołecznej prokuratury. Według nich pomysł wezwania Kaczmarka na drugie przesłuchanie poparła Elżbieta Janicka. Prokurator krajowy nie chciał rozmawiać z "Newsweekiem" o tej sprawie. Ale przyznał, że ci sami prokuratorzy zaraz po zatrzymaniu byłego ministra chcieli wystąpić do sądu o aresztowanie samego Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego, byłego szefa polskiej policji i Jaromira Netzla, byłego prezesa PZU SA - czyli głównych bohaterów "układu" z Trójmiasta. - Wydałem polecenie by prokuratorzy zaniechali kierowania wniosku o tymczasowe aresztowanie całej trójki. - powiedział "Newsweekowi" Dariusz Barski. - Uznałem, że nie ma takiej potrzeby. Tymczasem w sprawie Kaczmarka toczą się jeszcze dwa inne śledztwa. W jednym z nich prokuratorzy sprawdzają, czy były prokurator złamał tajemnicę państwową zeznając przed sejmową komisją ds. służb specjalnych. W innym postępowaniu chodzi o sprawdzenie, czy Kaczmarek był informatorem dziennikarzy m.in. radia RMF FM, "Rzeczpospolitej" i "Newsweeka".