W trakcie dzisiejszej konfrontacji przed komisją obaj prokuratorzy podtrzymali swoje zeznania. Były szef prokuratury apelacyjnej podtrzymał, że prawdopodobnie 8 lutego 2002 r. Stefański dzwonił do niego z poleceniem pilnego zajęcia się notatką UOP na temat zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju. - Rozmowy nie wykluczam, ale na pewno to nie było polecenie, tylko raczej rada - odparł Stefański. - Czy mamy do czynienia z prywatną prokuraturą, żebyśmy sobie rad udzielali? Panie ministrze, wy byście nie dzwonili do prokuratur apelacyjnych tylko pod jednym warunkiem, gdyby wam telefony zabrać - replikował mu Kapusta. Relacja reportera RMF FM: Stefański stawił się przed komisją z plikiem dokumentów, w tym ze stenogramem z zeznań swoich i Kapusty z komisji śledczej i w czasie konfrontacji powołuje się na konkretne fragmenty zeznań i wypowiada się na ich temat. Kapusta z kolei wyjaśnił, że kluczowe znaczenie dla niego ma notatnik, który prowadził w tym czasie. Podkreślił, że w notatniku zapisuje ważniejsze wydarzenia każdego dnia - zarówno służbowe, jak i rodzinne. Przytaczane podczas konfrontacji zarówno przez Stefańskiego, jak i posłów z komisji zdanie z wcześniejszych zeznań, że nie ma w zwyczaju notować i nie prowadzi takiego notatnika są, według niego, omyłką. Przypomnijmy. 29 września Zygmunt Kapusta, były szef warszawskiej prokuratury apelacyjnej, zeznał przed komisją, że zlecił zabezpieczenie materiałów dotyczących kontraktu koncernu naftowego z firmą J&S na podstawie notatki UOP z 7 lutego 2002 roku i że zrobił to na polecenie Ryszarda Stefańskego. Były zastępca prokuratora generalnego oświadczył natomiast przed komisją 14 września, że przekazując do Prokuratury Apelacyjnej notatkę UOP nie sugerował, co dalej należy zrobić w tej sprawie. Kapusta kontra Ordanik Komisja przeprowadziła dziś jeszcze jedną konfrontację - między Kapustą a prokuratorem warszawskiej prokuratury okręgowej, Zigniewem Ordanikiem. To Ordanik udał się 8 lutego 2002 r. do Płocka, by zabezpieczyć tam dokumenty PKN Orlen związane z umową na dostawę ropy ze spółką J&S. Ordanik powiedział dziś przed komisją, że gdy był już w Płocku, dzwonił do Kapusty, by poinformować go, że nie zastał w Orlenie nikogo kompetentnego, by zostawić mu pismo prokuratury. Komisja uznała, że Kapusta o tym nie mówił. Dziś przypomniał on sobie, że rozmowa miała miejsce, ale jej treści nie pamiętał. I Kapusta, i Ordanik utrzymywali, że dopiero po publikacjach mediów na temat zatrzymania Modrzejewskiego i odwołania go z prezesury w PKN Orlen zaczęli kojarzyć sprawę notatki ze sprawą zatrzymania Modrzejewskiego w innej sprawie - wcześniej te dwie sprawy się dla nich nie łączyły. Na naradzie 8 lutego 2002 r. Ordanik wyrażał opinię, że notatka UOP nie daje podstaw do wszczęcia śledztwa. Kapusta zlecił wtedy jednak podjęcie działań w tej sprawie. Posłowie pytali, czemu właśnie Ordanikowi polecono udać się do Płocka i zabezpieczyć dokumenty Orlenu. Kapusta wyjaśnił, że to nie on wybrał prokuratora, a ta decyzja zapadła w prokuraturze okręgowej. "W imię wyższych celów" Komisja przesłuchała dziś również prokurator Barbarę Sznajder. Sznajder w lutym 2002 r. pracowała w dziale nadzoru nad śledztwami niższych instancji Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. 8 lutego 2002 r. szef tej prokuratury Zygmunt Kapusta miał polecić Sznajder, by zapoznała się z aktami sprawy Modrzejewskiego (dotyczącej NFI i kursu akcji "Izolacji"). Po analizie zauważyła ona uchybienia i doszła do wniosku, że nie było w tej sprawie potrzeby zatrzymywania Modrzejewskiego. Sznajder przed komisją śledczą powiedziała, że po dwóch latach od tych wydarzeń spotkała się w prokuraturze krajowej z Zygmuntem Kapustą. Wyraziła wtedy opinię, że "nic złego się nie stało" w związku z decyzją o zatrzymaniu Modrzejewskiego. Mówiła, że powiedziała wtedy, iż decyzja była dobra i gdyby prok. Katarzyna Kalinowska znała notatkę UOP w sprawie PKN Orlen, "może powinna to zrobić". Oceniła jednak, że prokuratura, kierująca się w swych działaniach zasadą legalizmu, ma inne cele niż służby specjalne, które często "na skróty" chcą osiągnąć swój cel. - Wtedy cel uświęca środki - dodała. Po takiej notatce, przekazanej przez kolejne szczeble władzy - od ministerstwa do prokuratury - pomyślałaby, że coś ważnego dzieje się w kraju. Nie przywykłam wierzyć takim dokumentom - podkreśliła.