odpowiadają b. posłowie Samoobrony Krzysztof Filipek i Alfred Budner - oskarżyciel wniósł wobec nich o grzywnę po 5 tys. zł. Obrona ma zabrać głos 1 lipca; dlatego wyrok może zapaść jeszcze w lipcu. Cała trójka - której grozi do 5 lat więzienia - jest oskarżona o "zniszczenie, uszkodzenie lub uczynienie niezdatnym do użytku" zboża sprowadzonego z Niemiec przez b. posła PSL, przedsiębiorcę Zbigniewa Komorowskiego. Według prokuratury, w czerwcu 2002 r. na Żeraniu, na skutek wysypania z wagonów, zniszczono 1,2 tony zboża, a 24 tony zanieczyszczono, co spowodowało 5 tys. zł strat. Ponadto w wyniku wysypania kolejne 6 ton stało się niezdatne do użytku. Prokurator zaznaczył w swojej mowie, że "stopień szkodliwości popełnionego czynu był znaczny, bo oskarżeni działali w świetle kamer, co mogło być złym wzorem dla innych". Dodał, że ponieważ popełniony czy skierowany był przeciwko mieniu, kara powinna być "odczuwalna finansowo dla oskarżonych". Wierzchołowski podkreślił, że zdaniem prokuratury wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. - Zebrane dowody obrazują udział w zdarzeniu oskarżonych (...), wysypując zboże musieli mieć oni świadomość, iż w dużej części będzie ono niezdatne do użytku - mówił. Według prokuratora przedstawione wyniki badań potwierdziły, że transportowane zboże spełniało wszystkie wymagane normy. - Nie było żadnego rzeczywistego i bezpośredniego zagrożenia, jakim miało być wprowadzenie zanieczyszczonego zboża do obrotu - zaznaczył Wierzchołowski. Dodał, że oskarżeni nie dysponowali żadną pewną wiadomością, że wysypane zboże mogło być zanieczyszczone. B. wicepremier twierdzi natomiast, że jest niewinny, a zboże było zanieczyszczone. Jak wcześniej wyjaśniał, Samoobrona dowiedziała się, że importowane zboże jest skażone nitrofenem (co prokuratura potem wykluczyła - red.). Dlatego jej działacze udali się na bocznicę na Żeraniu, by "zabezpieczyć dowód przestępstwa". Lepper przyznał, że zboże wysypał, bo wagony chciano przeciągnąć w inne miejsce.