Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała wszcząć śledztwo w sprawie rzekomego nielegalnego finansowania billboardów w czasie kampanii prezydenckiej Donalda Tuska. PZU mogło na tym stracić kilkanaście mln zł. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Jacek Kurski z PiS. Posłuchaj relacji reportera RMF, Przemysława Marca: "PO stała się celem nagonek" - Mam nadzieję, że kiedy sprawa zostanie już wyjaśniona, zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec tych, którzy po raz kolejny, używając pomówień i insynuacji, próbują podważyć dobre imię PO - powiedział dziennikarzom skarbnik Platformy, Mirosław Drzewiecki. - To, co się dzisiaj dzieje, świadczy o tym, że PO stała się celem nagonek organizowanych przez Jacka Kurskiego i pewnie przez cały zespół ludzi w PiS - dodał skarbnik PO. Pytany, dlaczego - jego zdaniem - prokuratura wszczęła jednak śledztwo w tej sprawie, Drzewiecki powiedział m.in.: "Nie jestem prokuratorem. Zakładam, że są w Polsce ludzie pokroju Jacka Kurskiego, którzy mówią pewne rzeczy i trzeba to sprawdzić". - Nie będę mówił, że to jest jakaś polityczna gra prokuratury, bo tego nie wiem. My jesteśmy przygotowani na wszystko, mamy dokumenty, nie mieliśmy żadnego związku z tą sprawą - podkreślił poseł PO. Sam Kurski powiedział, że jest usatysfakcjonowany decyzją prokuratury i ma nadzieję, że "prawda zwycięży". "Uprawdopodobnione podejrzenie popełnienia przestępstwa" Rzecznik prokuratury Maciej Kujawski poinformował rano, że prokuratura zdecydowała się wszcząć śledztwo, bo na podstawie zeznań 13 świadków, przesłuchania Jacka Kurskiego i wstępnej analizy dokumentów zabezpieczonych w PZU, prokurator doszedł do wniosku, że w sprawie zachodzi "uprawdopodobnione podejrzenie popełnienia przestępstwa na szkodę PZU". Kujawski dodał, że może chodzić "co najmniej o kilkanaście mln zł". - Podstawą śledztwa jest artykuł kodeksu karnego, który przewiduje do 5 lat więzienia za karalną niegospodarność - poinformował rzecznik prokuratury Maciej Kujawski. Śledztwo toczy się na razie "w sprawie", a nie przeciw jakiejś osobie. Art. 296 kk stanowi, że kto, będąc obowiązany do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Zdaniem autora zawiadomienia do prokuratury, Jacka Kurskiego, PZU pośrednio sfinansowało billboardy Tuska. Według posła, kiedy PZU wycofało się z kontrowersyjnej kampanii "Stop wariatom drogowym", miało sprzedać billboardy za 3 proc. wartości firmie PR-owskiej związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od której miała je odkupić PO. Lider Platformy - promujący się na wyborczych billboardach jako "człowiek z zasadami" - zaprzeczył temu i zapowiedział wytoczenie Kurskiemu procesu. Także agencje reklamowe wymienione przez Kurskiego zaprzeczyły jego słowom. Już w dniu złożenia zawiadomienia przez Kurskiego przeszukano siedzibę PZU. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapewnił, że szybkie przeszukania nie były "nadużyciem władzy", lecz działaniem profesjonalnym, które zapobiegło zniszczeniu ważnych dokumentów. - Można żałować, że stało się to tak późno - powiedział minister na konferencji prasowej. Zaprezentował podczas niej niszczarkę do dokumentów i zniszczył za jej pomocą kilka czystych kartek papieru. - Chciałem państwu zaprezentować, jak łatwo niszczy się dokumenty - wyjaśnił. Zaznaczył przy tym, że prokuratura ma obowiązek zabezpieczania dowodów.