W poniedziałek wieczorem prokurator Przybył przeszedł zabieg chirurgiczny w związku z raną postrzałową głowy. Zabieg trwał około godziny. Pułkownik ma powierzchowne rany policzka i podbródka. - Stan pacjenta jest dobry. Zabieg przebiegł pomyślnie, pacjent czuje się dobrze, ma zapewnione wszystko, czego potrzebuje - powiedziała dzisiaj dyrektor Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu Krystyna Mackiewicz. Dodała, że na razie nie ma decyzji o przeniesieniu pacjenta do innej lecznicy. - Te najbliższe dwa dni prawdopodobnie pozostanie tutaj - powiedziała. Prokurator po wyjściu z Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej przy ulicy Przybyszewskiego w Poznaniu nie pojedzie raczej prosto do domu. Najprawdopodobniej wróci do Szpitala Cegielskiego, gdzie trafił wprost z konferencji, albo zajmą się nim od razu śledczy. Prowadzą oni postępowanie wyjaśniające, co tak naprawdę stało się w poznańskiej prokuraturze wojskowej. Prokurator postrzelił się w przerwie konferencji prasowej. Najpierw wygłosił emocjonalne oświadczenie, po czym wyprosił z sali dziennikarzy. Wtedy padł strzał. Pomocy próbował udzielić Przybyłowi jeden z dziennikarzy, chwilę potem na miejscu pojawił się personel medyczny ze znajdującej się w budynku przychodni. Pułkownika przewieziono karetką do szpitala - miał uszkodzoną twarzoczaszkę, był przytomny; jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Jak poinformował później rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu ppłk Sławomir Schewe, Przybył postrzelił się z prywatnej broni, na którą miał pozwolenie. Zgodnie z przepisami na teren prokuratury nie można wnosić broni palnej ani amunicji.