Informację o zamiarze rezygnacji przez pułkownika z funkcji prokuratora potwierdził przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury prokurator Edward Zalewski. Przypomniał, że przenoszenie w stan spoczynku to jest jedna z prerogatyw Krajowej Rady Prokuratury. O powodach prośby pułkownika Przybyła, prokurator Zalewski nie chciał się wypowiadać, gdyż jak zaznacz, musiałby przedstawiać treść materiałów, a tego zrobić nie może. W sprawie przeniesienia pułkownika Mikołaja Przybyła w stan spoczynku wypowie się specjalnie powołany zespół. Decyzję w przyszłym tygodniu podejmie Krajowa Rada Prokuratury. Prokurator wojskowy postrzelił się w przerwie konferencji prasowej, na której odnosił się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przed konferencją uprzedził dziennikarzy, że między swoim wystąpieniem a pytaniami będzie chciał przewietrzyć salę. W pokoju został jednak sprzęt dziennikarzy, w tym kamery połączone kablami z wozami aut telewizji informacyjnych. Chciałem popełnić samobójstwo, ale źle wymierzyłem, bo ktoś próbował wejść do pokoju - powiedział prokurator Mikołaj Przybył. - Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable, bo przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się - powiedział płk Przybył dzień po wypadku. - Broniłem honoru ludzi, których znałem i którzy świetnie pracują. Chciałem, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego. To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw. Zawsze, kiedy była jakaś konieczność, lub potrzeba udzielenia pomocy, taką pomoc otrzymywałem. Nigdy nie było żadnych nacisków, człowiek ten zawsze parł do tego, żeby wyjaśnić każdą sprawę do końca - dodał.