Przełożony Emila Melki w czasie nagrywanej potajemnie rozmowy namawiał go do napisania oświadczenia - dowiedzieli się reporterzy RMF FM i "Gazety Wyborczej". Chodziło o to, by prokurator Melka zdementował informacje prasowe, mówiące o naciskach politycznych na śledczych zajmujących się tak zwaną aferą węglową. Co ciekawe, podczas tej rozmowy przez cały w pokoju był naczelnik wydziału organizacyjnego prokuratury apelacyjnej w Katowicach Mirosław Tracz. On wiedział, że rozmowa jest nagrywana. Może właśnie dlatego się nie odzywał. RMF dotarł do stenogramu z nagranej rozmowy. Fragmenty dialogu prokuratorów Tomasza Janeczka i jego podwładnego Emila Melki - czytają lektorzy. Posłuchaj: Kolejny fragment stenogramu, czytany przez lektorów: I jeszcze jeden: Ostatecznie Melka oświadczenie napisał, ale jego treść przełożony uznał za niezgodną z rozmową. W efekcie przeciwko prokuratorowi toczy się postępowanie dyscyplinarne. - Myślałem, że już różne rzeczy czytałem, że nic mnie nie zdziwi, ale tym razem muszę powiedzieć, że jestem jednak zdumiony tym - mówi Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny . - Byłem na przesłuchaniu pana prokuratora apelacyjnego. Pamiętam jego zeznania. A tutaj jest dowód na straszny nacisk prokuratora zwierzchniego na prokuratora podwładnego - dodaje Piotrowski. Melka śledztwo w sprawie afery węglowej prowadził od marca do listopada 2006 roku. Został pozbawiony wpływu na dochodzenie pół roku przed śmiercią Barbary Blidy, która odebrała sobie życie 25 kwietnia. Po wysłuchaniu rewelacji RMF FM, prokuratura w Katowicach zorganizowała specjalną konferencję prasową. Wystąpił na niej przełożony Melki - prokurator Tomasz Janeczek. Wcześniej nie chciał o tym rozmawiać z RMF FM. Artukuł na ten temat w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".