Na uwagę dziennikarza, że Proksa i "Solidarność" nazywani są "łamistrajkami", przewodniczący oświatowej "Solidarności" odpowiedział: "Nic podobnego. Jako 'Solidarność' mieliśmy bardzo jasne postulaty i te postulaty zostały spełnione, to dlaczego mieliśmy strajkować?". "Nie umawialiśmy się ze związkami zawodowymi, że za wszelką cenę będziemy protestować. To nie był nasz cel" - dodał. "To ZNP nie chciał porozumienia. Moim zdaniem, żądając 17 mld zł, musieli wiedzieć, że nikt się na to nie zgodzi. A swoją drogą nie mamy dobrego doświadczenia we współpracy ze związkami" - zaznaczył Proksa na uwagę dziennikarza, że mówi się, że oświatowa "Solidarność" doprowadziła do podziału środowiska nauczycieli. Na komentarz dziennikarza, że nawet nauczyciele należący do "Solidarności" nie są zadowoleni z decyzji o współpracy z rządem i strajkują, Proksa odpowiedział, że to już decyzje lokalnych liderów. "Według nas zostali skuszeni wizją szybkich zarobków i dodatkowym tysiącem złotych. Bieda nauczycielska doprowadziła do myślenia - że jak ktoś może dać tysiąc złotych, to trzeba brać. Szczere mówiąc, zostali zmanipulowani. Ale nie możemy nikomu zabronić" - podkreślił. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".