"Po roku działania programu in vitro - ponad 2700 ciąż i 249 urodzonych dzieci. Czas na ustawę. Przekazana właśnie do konsultacji społecznych" - napisał w środę wieczorem na twitterze minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. W uzasadnieniu projektu zaznaczono, że krajowi eksperci przyjmują, iż w naszym kraju leczenia metodą medycznie wspomaganego rozrodu może obecnie wymagać około 15 tys. par. - Konieczne jest zatem podjęcie działań mających na celu ograniczenie negatywnych skutków tej choroby, szczególnie w sytuacji niskiego przyrostu naturalnego - podkreślono. - Przyjęcie jednolitych procedur, zasad i standardów leczenia niepłodności oraz stosowania medycznie wspomaganej prokreacji zwiększy bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów - oceniło Ministerstwo Zdrowia. Jak poinformowało, zgodnie z projektowaną ustawą powstać mają centra leczenia niepłodności. Będą mogły być nimi podmioty lecznicze prowadzące banki komórek rozrodczych i zarodków, leczące niepłodność i prowadzące działalność badawczą w powiązaniu z udzielaniem świadczeń zdrowotnych. Podmiotowi leczniczemu status centrum nadawałby minister zdrowia w drodze decyzji administracyjnej. Zaproponowane przez MZ regulacje miałyby także m.in. powołać Rejestr Dawców Komórek Rozrodczych i Zarodków, który zagwarantuje "zarówno zachowanie anonimowości dawców, jak i pełen nadzór nad bezpieczeństwem i losem utworzonych zarodków". Jak wskazano w uzasadnieniu, udostępnianie danych z rejestru ma być bardzo ograniczone. Przewidziano jednak, że "osoby urodzone w drodze medycznie wspomaganej prokreacji oraz ich matki biologiczne mają prawo zapoznać się z informacjami na temat stanu zdrowia, daty i miejsca urodzenia dawcy oraz jego pochodzenia". Planowana ustawa ma też wprowadzić "nadzór państwa nad podmiotami wykonującymi zapłodnienie metodą in vitro poprzez wydawanie przez ministra zdrowia zgód na prowadzenie takiej formy leczenia". Proponowane przepisy przewidują bezwzględny zakaz klonowania człowieka, prowadzenia eksperymentów na ludzkich zarodkach, tworzenia hybryd i chimer oraz bezwzględny zakaz handlu ludzkimi zarodkami oraz komórkami rozrodczymi. W związku z tym projekt ustawy zawiera także przepisy karne. Według nich m.in. osobie, która w celu uzyskania korzyści majątkowej lub osobistej nabywałaby lub zbywała komórkę rozrodczą albo zarodek, groziłoby do pięciu lat więzienia. Jeśli dla sprawcy taka działalność stanowiłaby stałe źródło dochodu, miałoby mu grozić do 10 lat więzienia. Do roku więzienia groziłoby za ogłaszanie o odpłatnej sprzedaży lub kupnie komórek rozrodczych lub zarodków. - Kto niszczy zarodki zdolne do prawidłowego rozwoju podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat - głosi inny z planowanych zapisów. Taką samą karą zagrożone byłoby m.in. tworzenie chimer i hybryd. W projekcie przewidziano także, że zakazane będzie pobieranie komórek rozrodczych ze zwłok ludzkich do celów prokreacyjnych. Jako organ opiniodawczy i doradczy ministra zdrowia miałaby zostać powołana Rada do Spraw Leczenia Niepłodności. W jej skład miałoby wejść nie więcej niż 15 członków - "specjalistów z różnych dziedzin nauki" - powoływanych na czteroletnią kadencję przez ministra zdrowia. Projekt dostosowuje też krajowe ustawodawstwo - w zakresie dotyczącym komórek rozrodczych i zarodków - do dyrektyw unijnych, które nasz kraj jest zobowiązany implementować. - Polska jest ostatnim krajem wspólnoty, który nie uregulował dotąd na poziomie ustawowym kwestii związanych z dawstwem, pobieraniem, przetwarzaniem, testowaniem, przechowywaniem oraz dystrybucją komórek rozrodczych i zarodków. Projekt oparty jest na sprawdzonych rozwiązaniach, przyjętych przez inne kraje europejskie - wskazało MZ. Obowiązująca ustawa o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów. Komisja Europejska we wrześniu ub. roku zapowiedziała, że pozwie Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dot. jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich. Rząd od lipca ub. roku, mimo braku ustawy regulującej in vitro, rozpoczął program refundacji tego zabiegu, w którym określono także zasady stosowania tej metody. Z programu mogą korzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną niepłodność lub udokumentowano nieskuteczne leczenie niepłodności. Program "Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego" został przyjęty na lata 2013-2016. Jak informował resort zdrowia, podsumowując rok działania programu, dotąd zakwalifikowano do niego ponad 8,6 tys. par. Aby uczestniczyć w programie, nie trzeba być małżeństwem. Mogą z niego skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu. Do programu kwalifikowane są kobiety do 40. roku życia. Wykluczane są kobiety, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób. Na przestrzeni ostatnich lat w Sejmie złożonych zostało kilka projektów ustaw, które miały uregulować stosowanie zapłodnienia in vitro. Jedne z nich zakładały finansowanie zabiegów ze środków NFZ, inne - karanie za stosowanie metody. Żadna z nich nie została uchwalona.