Projekt fundacji Kai Godek został odrzucony w pierwszym czytaniu. Za odrzuceniem głosowało 300 posłów, 99 było przeciw, a 27 wstrzymało się od głosu. Krzysztof Kasprzak: Polska prowadzi politykę dyskryminacji Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży został złożony w końcu ubiegłego roku przez fundację działaczki antyaborcyjnej Kai Godek. W założeniu zabraniał on informowania o możliwości dokonania aborcji w kraju bądź za granicą. Zgodnie z propozycją w Kodeksie karnym miał się znaleźć przepis, zgodnie z którym osoba nakłaniająca kobietę do przerwania ciąży miała podlegać karze pozbawienia wolności do 3 lat. Od 6 miesięcy do lat 8 miało grozić osobie, która namawia do aborcji, "gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej". Jeśli kobieta w wyniku aborcji umrze, "sprawcy" groziłoby nawet 12 lat więzienia. - Reprezentuję 150 tys. Polaków, którzy podpisali się pod obywatelskim projektem "Aborcja to zabójstwo". Ci ludzie to wasi wyborcy i pracodawcy, to oni wybrali was, byście reprezentowali ich w parlamencie, to oni oczekują realnej ochrony życia - mówił podczas dyskusji Krzysztof Kasprzak, przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej. W jego ocenie, że "ludobójstwa niemieckie i komunistyczne nie zbliżają się nawet liczby ofiar aborcji". - Tylko w zeszłym roku według WHO zabito 44 mln dzieci nienarodzonych - wyliczał. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. nazwał "rewolucyjnym", jednocześnie wskazując na "rozwój szarej strefy". - Polskie państwo de facto nie ściga zabijania dzieci nienarodzonych, winne temu są nieadekwatne przepisy - mówił, dodając, że polskie państwo "prowadzi politykę dyskryminacji, pozwalając, by zabijano określoną grupę ludzi". PiS nie poparło projektu Elżbieta Płonka (PiS) podkreśliła, że rząd PiS "bronił i broni życia ludzkiego, w tym życia dziecka poczętego na wielu płaszczyznach prawa", a polskie prawo "chroni dziecko w prenatalnym stadium rozwoju". - Obecny stan prawny jest dowodem, że aborcja w Polsce nie jest dopuszczalnym zdarzeniem. Nie ma aborcji na życzenie. To, że jest ona dokonywana w innych krajach - nie dotyczy to Polski - przekazała posłanka. Podczas dyskusji posłowie PiS Tadeusz Woźniak i Maria Kurowska uznali, że aborcja to zabójstwo. Kurowska dodała, że aborcja "to piekło kobiet", a projekt ustawy "jest dobry". - Bycie matką to największe szczęście, każda matka, która doświadczyła urodzenia dziecka, to wie - stwierdziła. Rzecznik prasowy PiS Rafał Bochenek zapowiadał jeszcze przed głosowaniem, że jego formacja nie poprze projektu "Aborcja to Zabójstwo". Pod koniec lutego poinformował również, że zgodnie z decyzją kierownictwa PiS projekt ten będzie odrzucony w pierwszym czytaniu. Wielichowska: Godek chce docisnąć i karać W ocenie Moniki Wielchowskiej (KO) "wspólnie z PiS-em Kaja Godek jest autorką najbardziej restrykcyjnych przepisów aborcyjnych w Europie. - Teraz pani Godek idzie za ciosem i chce jeszcze bardziej docisnąć i karać. Chce karać za mówienie o medycznym przerywaniu ciąży. Kim pani jest? Dlaczego z dręczenia kobiet zrobiła sobie pani misję swojego życia? - mówiła. - Dziś w Polsce ciąże prowadzi prokurator, episkopat i polityk PiS-u i ultrakonserwatywni fundamentaliści. Drogie Polki - jesteśmy w bardzo niebezpiecznym momencie. Dość tego. Musimy zacząć od początku - od traktowania kobiet podmiotowo, z szacunkiem. Kobieta nie jest przedmiotem, kobiet nie można zmuszać do heroizmu - dodawała. Barbara Nowacka (KO) wniosła o odrzucenie obywatelskiego projektu w pierwszym czytaniu. Uznała, że posłowie PiS ponoszą odpowiedzialność m.in. za zaostrzenie przepisów aborcyjnych i spadek dzietności w Polsce. Nawiązała też do śmierci Izabeli z Pszczyny, która zmarła w 22. tygodniu ciąży. - To jest wasza wina, wina nieludzkiego prawa, które doprowadziło do tego, że lekarze boją się udzielać pomocy, że kobiety boją się mieć dzieci - dodawała. Konfederacja "za" projektem" Katarzyna Kotula (Lewica) nazwała "Aborcję to Zabójstwo" projektem "fanatyków i fundamentalistów, wrogów kobiet". Według niej projekt "uderza w kobiety, wobec których rząd PiS stosuje instytucjonalną przemoc". Z kolei Wanda Nowicka (Lewica) określiła propozycję jako "pseudoprojekt". Posłanki KO i Lewicy m.in. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Monika Rosa, Małgorzata Tracz podczas swoich przemówień prezentowały kartki z numerami telefonów do organizacji pomagających Polkom w aborcji. Bożena Żelazkowska (Koalicja Polska) apelowała o odrzucenie projektu. - Jest totalnie oderwany od rzeczywistości. Kobiety boją się iść do ginekologa, czują lęk. Nie wiedzą, kto może wykorzystać ich dane, gdzie te dane trafią, czy nie będą szantażowane, a nawet aresztowane. To wina nieuczciwego państwa, które zamiast dbać o swoich obywateli inwigiluje, podsłuchuje i chce skazywać tych, którzy chcą tylko godnie żyć - mówiła. Pozytywnie projekt ocenił zaś Grzegorz Braun (Konfederacja) - Bardzo dobry projekt, jasny, zwięzły, wiadomo o co chodzi. Gratuluję inicjatorom, szczęść Boże zbieraczom, bardzo dziękuję za piękne i poruszające wystąpienie - zwrócił się do wnioskodawców. Zapewnił, że posłowie koła Konfederacji poprą projekt. Reprezentująca Polskę 2050 Joanna Mucha złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. - Chciałabym, żebyście drogie Polki zapamiętały, kto i jak zachowuje się wobec tego projektu. Chciałabym, żebyście zapamiętały, w jaki sposób wobec tego projektu zachowuje się Konfederacja. Oni chcą wam naprawdę wprowadzić tutaj taliban - mówiła. Projektu nie poparli również Wolnościowcy - Jakub Kulesza uznał projekt za bubel prawny, a proponowane przepisy - w ingerencją w wolność słowa. Kaja Godek do posłanek Lewicy: Powinny panie iść do więzienia Kaja Godek, która zabrała głos po dyskusji przekonywała, że debata dotyczyła "aborcji na życzenie", a posłanki Lewicy "promowały telefon śmierci". - Zastanawiałam się, czy posłanki Lewicy pokażą o co chodzi w tym projekcie. Tak, pokazały, oczywiście. Powinny panie iść do więzienia za promowanie tutaj telefonu śmierci, za informowanie, w jaki sposób zabić człowieka - mówiła. - Oczywiście panie chroni immunitet, ale wszystkie inne osoby, które immunitetu nie mają, a wam rzeczywiście trzeba by te immunitety cofnąć - podsumowała. Winą za spadek dzietności obarczała lockdown, spowodowany pandemią COVID-19. Według Godek doprowadził on do "wyganiania mężów z porodówek, rodzenia w maskach i czekanie na lekarzy". - Potem wychodzą takie artystki z Lewicy, stają tutaj i mówią: Przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, Polki nie chcą mieć dzieci, to jest jakaś kpina - stwierdziła wnioskodawczyni. Odniosła się też, do śmierci Izabeli z Pszczyny, a także kobiet z Wodzisława Śląskiego i Częstochowy. - Czekam na klarowne wyjaśnienie, w jaki sposób można ścigać w prokuraturze wykonywanie prawa. Nie drodzy państwo, te sprawy są w prokuraturze, ponieważ tam prawo złamano - mówiła Godek. Stwierdziła też, że politycy "lewej strony" każdą śmierć kobiety ciężarnej, albo kobiety po porodzie "witają z radością". - Bo możecie państwo robić swoją kampanię - mówiła Godek. Z sali odpowiedziały jej okrzyki "skandal" oraz "hańba".