Program "Polskie Szwalnie" kosztował 258 mln złotych, w jego ramach wytworzono miliony sztuk maseczek nie nadających się do użytku, a fabryka w Stalowej Woli nie wyprodukowała ani jednej maseczki. Jak podkreśliła NIK, trzykrotnie wzywana marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie stawiła się do złożenia zeznań, natomiast szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, co prawda udzielił wyjaśnień, ale nie odpowiedział na pytania kluczowe dla NIK. Wyniki kontroli NIK w sprawie produkcji maseczek W kwietniu 2020 roku Ministerstwo Rozwoju i Technologii, pomysłodawca programu "Polskie Szwalnie", informowało, że jego celem jest wyprodukowanie ok. 100 mln maseczek przez 200 polskich przedsiębiorców. Jednak podczas kontroli przeprowadzonej przez NIK, Agencja Rozwoju Przemysłu nie potrafiła nawet wskazać, w ilu szwalniach rzeczywiście uszyto dostarczone jej maseczki. Mimo zagwarantowania sobie w umowach takiego prawa, Agencja nie sprawdziła też, czy wszystkie zostały wyprodukowane w Polsce - wynika z kontroli NIK. Ustalono, że rola Kancelarii Premiera sprowadzała się do finansowania ponoszonych przez Agencję kosztów i do odbioru wyprodukowanych maseczek. Z kolei Ministerstwo Rozwoju i Technologii jedynie przekazało Agencji oferty dotyczące dostarczenia różnego rodzaju produktów (w tym maseczek medycznych i niemedycznych) oraz świadczenia usług pomocniczych. Jak pokazała kontrola NIK, sposób wyboru ofert, które Agencja otrzymała bezpośrednio lub poprzez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, był niejasny i nieprzejrzysty - uznała NIK. Jakość maseczek budzi wątpliwości W sumie w latach 2020-2021 Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła ponad 178 mln maseczek ochronnych jednorazowego użytku, z czego 105 mln maseczek było medycznych, a ponad 73 mln - niemedycznych. Do Kancelarii Premiera Agencja dostarczyła ok. 105 mln maseczek medycznych i ok. 67 mln maseczek niemedycznych za ponad 313 mln zł - podała Izba. Wątpliwości NIK budzi rzetelność nadzoru nad jakością maseczek. Jak ustaliła Izba, Agencja zleciła kontrolę firmie logistycznej, która ograniczała się głównie do sprawdzenia rozmiaru i kształtu maseczek oraz mocowania przytwierdzonych do nich gumek lub tasiemek. Nie sprawdzano natomiast, czy dostarczone maseczki spełniały wszystkie kryteria określone w umowach z dostawcami, np. czy maseczki wielokrotnego użytku można prać w temperaturze 60 stopni Celsjusza. NIK dodała, że w umowach bardzo ogólnie określono warunki, jakie powinny spełniać maseczki niemedyczne. Odwoływano się w tej kwestii do wytycznych konsultanta krajowego do spraw chorób zakaźnych, które dotyczyły m.in. gramatury tkanin i możliwości ich prania, a także certyfikatów, jakie tkaniny powinny posiadać. Wytyczne obejmowały również rozmiar, wiązanie i dopasowanie maseczek. Kontrola wykazała również różnice w cenach, jakie zapisano w umowach na wyprodukowanie lub dostarczenie maseczek. W przypadku maseczek medycznych rozbieżność w cenie umownej za sztukę dochodziła do 40 proc., w przypadku niemedycznych do niemal 150 proc. - podała NIK. Izba stwierdziła, że Agencja Rozwoju Przemysłu nie weryfikowała danych rozliczeniowych podawanych przez jednego z kontrahentów, a w przypadku umowy z firmą logistyczną, nie zabezpieczyła należycie swoich interesów. W Stalowej Woli nie powstała ani jedna maseczka NIK objęła swoją kontrolą także przedsięwzięcie "Stalowa Wola". Jego założeniem było uniezależnienie się od zagranicznych dostawców. ARP kupiła dziewięć nowoczesnych i w pełni zautomatyzowanych linii produkcyjnych gotowych do produkcji różnego rodzaju maseczek. Kontrolerzy NIK w styczniu 2022 roku odwiedzili halę produkcyjną w Stalowej Woli. NIK poinformowała, że ARP rozpoczęła przenoszenie linii technologicznych do Radomia. W opinii Agencji produkcja wyrobu medycznego w hali w Stalowej Woli wiązałaby się z koniecznością przeprowadzenia tam kosztownych prac remontowych, natomiast hala w Radomiu była w trakcie modernizacji i można ją było przystosować do potrzeb takiej produkcji. Oznacza to, że mimo znacznych kosztów, produkcja maseczek w Stalowej Woli w ogóle nie ruszyła.