Katarzyna Krawczyk, Interia.pl: Prowadzi pan polski profil papieża Franciszka na Facebooku, czy w ostatnich dniach widać wzmożone zainteresowanie użytkowników osobą papieża? Piotr Żyłka, DEON: Jasne, że widać. W niedzielę wystartowaliśmy na profilu ze specjalną akcją #DziękiFranciszku, która zachęca ludzi do wyrażania w mediach społecznościowych wdzięczności papieżowi za wszystko, co zrobił od początku pontyfikatu. - Czy akcję już można uznać za udaną? - Pomysł spotkał się z bardzo entuzjastyczną reakcją. Dostaliśmy mnóstwo filmików od bardzo różnych ludzi. Biskupów, zakonników, ale też od Marka Kamińskiego i "zwykłych" chrześcijan, którzy dziękują papieżowi za jego spontaniczność, bezpośredniość, ciepło i w ogóle za to jaki jest. - Internauci podchwycili naszego hasztaga i na przeróżny sposób dziękują Franciszkowi. To jest bardzo fajne, że udało się uruchomić w ludziach pokłady entuzjazmu. - Podczas debaty organizowanej przez PAP mówił pan o tym, że portal DEON od samego początku był skierowany do osób które "stoją za ostatnimi ławkami w kościele albo odeszli od Kościoła, albo są nawet przeciw Kościołowi". Czy w pana opinii ŚDM może być w związku z tym wydarzeniem, które wzbudzi żywe zainteresowanie życiem Kościoła właśnie u takich osób? Czy skutek może być wręcz odwrotny? - Myślę, że jeśli ŚDM ma przynieść pozytywny i długotrwały efekt i przyciągnąć młodych ludzi do Kościoła, to przede wszystkim musi wpłynąć na nas katolików. Dobrze by było, żebyśmy posłuchali papieża i byli bardziej otwarci na świat, bardziej życzliwi, wrażliwi na problemy inaczej myślących ludzi.W jaki sposób możemy być wrażliwi? Jacy powinniśmy być? - Nie oceniający i potępiający, ale wsłuchujący się w otaczającą nas rzeczywistość. Jeśli efektem ŚDM będzie taka zmiana w nas wierzących, to jestem przekonany, że w konsekwencji również ludzie zniechęceni z różnych powodów do Kościoła, mogą sobie pomyśleć, że może jednak ten katolicyzm wcale nie jest taki straszny.