Jedną z prerogatyw prezydenckich jest nadawanie tytułów naukowych i w takim celu do Pałacu Prezydenckiego został zaproszony profesor Uniwersytetu Śląskiego Jacek Barcik. Naukowiec odmówił jednak udziału w symbolicznej uroczystości, a swoją decyzję uzasadnił we wpisie w sieci. Jak wspomniał na wstępie, tytuł profesora uzyskał już trzy lata temu. Podkreślił, że symboliczne nadanie tytułu z rąk "pierwszego obywatela" stanowi ukoronowanie kariery akademickiej. Profesor odmówił Andrzejowi Dudzie. "Przestępca konstytucyjny" Zaproszenie, jakie Jacek Barcik otrzymał do Pałacu Prezydenckiego, "przyniosło gorycz i wściekłość". "Gorycz, bo trzeba odmówić udziału w tak ważnej zwłaszcza dla rodziny, wyjątkowej uroczystości. Wściekłość, że powodem odmowy jest osoba piastująca najwyższy urząd w państwie" - uzasadniał. Profesor wskazywał, że Andrzej Duda nie zasługuje na szacunek przynależny głowie państwa. Wymieniał błędy i przewinienia prezydenta, określając go "przestępcą konstytucyjnym" o "wąskich przymiotach intelektualnych" oraz "braku odwagi cywilnej". Zdaniem Barcika Andrzej Duda prywatnie jest "być może sympatyczną osobą, którą zdecydowanie przerósł ciężar piastowanego urzędu". "I od ośmiu lat chodzi w o wiele za dużych dla siebie butach" - kontynuował. Stanowczy gest wobec prezydenta. Prof. Barcik nie chce rozmawiać z Andrzejem Dudą Na końcu wpisu uczonego pojawiły się najcięższe oskarżenia, m.in. o "działalność w zorganizowanej grupie, która zdemolowała nam państwo". Profesor Barcik podkreślił, że "nie ma zamiaru ściskać ręki prezydenta, bo nie wysechł z niej jeszcze brud atramentu, którym podpisywał sprzeczne z konstytucją ustawy". Jacek Barcik zaznaczył, że wewnętrznie się cieszy, że nie będzie musiał zachowywać pozorów normalności w czasie uroczystości. Dodał, że "będzie odczuwał spokój z braku konieczności rozmowy" z Andrzejem Dudą. "Życzę Panu dużo zdrowia jako człowiekowi i osinowego kołka jako politykierowi" - zakończył profesor. Pięć lat temu prof. Barcik był jednym z kandydatów do Sądu Najwyższego. Sam się zgłosił, lecz zapowiadał, że jeśli otrzyma nominację, nie przyjmie stanowiska. W Polsat News tłumaczył wówczas, iż "procedura powoływania sędziów do SN jest od samego początku nielegalna, niezgodna z konstytucją RP, również niezgodna z naszymi zobowiązaniami międzynarodowymi". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!