W spotkaniu uczestniczyło kilkadziesiąt nauczycieli zarówno szkół podstawowych, jak i średnich oraz wyższych uczelni. Jak podkreślił prof. Gliński, przyjechał przekazać wyrazy szacunku szczególnie niedocenianej w Polsce grupie zawodowej. - Chciałem także porozmawiać z państwem, bo moja wiedza jest zbyt wąska i niedoskonała, by w sposób kompetentny mówić o problemach polskiej oświaty i nauki, a budując środowisko eksperckie potrzebuję także wsparcia od specjalistów z państwa dziedziny - powiedział profesor do zebranych. Kandydat PiS na premiera rządu technicznego przypomniał, że "wśród ośmiu priorytetów ewentualnego rządu, który powstałby po ewentualnym przegłosowaniu wotum nieufności, na trzecim miejscu znalazła się edukacja i wychowanie". - Bez prawdziwej i pogłębionej reformy - rewolucyjnej - w sferze edukacji i wychowania nie przezwyciężymy tych problemów, przed którymi Polska stoi - powiedział. "Stoimy w punkcie krytycznym" "W moim rozumieniu stoimy w tej chwili w punkcie krytycznym - jeżeli Polska się nie zacznie rozwijać w inny sposób, to istnieje niebezpieczeństwo, że na stałe pozostaniemy w gronie tych krajów, które się nazywa peryferyjnymi. Cywilizacyjnie przegramy". - Musimy przede wszystkim starać się zreformować nasze państwo oddolnie, poczynając od systemu edukacji i wychowania. A podstawą tej reformy jest przyjęcie pewnego kanonu wartości i modelu człowieka, który powinien być wychowany w naszym modelu edukacyjnym - powiedział. Jak wyjaśnił, "musi to być kanon w miarę otwarty i pluralistyczny, ale jednocześnie oparty na tych wartościach, które przeciwstawią się zagrożeniom cywilizacyjnym i kulturowym, z którymi mamy do czynienia, jak np. wykluczenie społeczne oraz presja kultury materialistycznej, konsumpcyjnej". Według Glińskiego, "to wszystko uderza w polską szkołę i nie zostanie rozwiązane, jeżeli polska szkoła nie będzie nowoczesna i doinwestowana". Gliński: To niepokojące Za niepokojące w związku z tym uznał, "że polscy politycy przyjmują zacofaną, nienowoczesną definicję rozwoju"; także Donald Tusk - jego zdaniem - mówiąc w expose o rozwoju, miał na myśli rozwój, o jakim mówią technokraci, którzy nie stawiają na pierwszym miejscu na człowieka i wartości. "Tak o Polsce nie możemy rozmawiać. To nie jest demagogia, to kwestia podstawowa dla naszej przyszłości - powiedział prof. Gliński. Wskazał na potrzebę aktywizacji obywateli oraz edukacji obywatelskiej; wyraził też sprzeciw wobec obciążenia przez państwo obowiązkiem utrzymywania oświaty przez samorządy i obywateli, co - uważa - skutkuje zamykaniem szkół. - Mam obsesję poprawiania Polski przez aktywizację obywateli. Powinniśmy wychować pokolenia, które są partnerem dla państwa. Poprzez podniesienie kapitału społecznego unikniemy w ten sposób wielu konfliktów w przyszłości, bo ludzie konstruktywnie podchodzą do problemów - uważa socjolog. Wyraził zadowolenie, "że polska polityka w ostatnich miesiącach staje się coraz bardziej merytoryczna i możemy uczestniczyć w rożnych debatach". Zapowiedział kolejne, organizowane przez PiS, m.in. na temat pracy i bezrobocia. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego co usłyszeliśmy, ponieważ dawno nikt tak z nami nie rozmawiał. Od dawna jesteśmy tylko obiektem uwag i krytyki - powiedziała po wystąpieniu prof. Glińskiego prowadząca spotkanie Barbara Nowak, radna PiS i prezes ogólnopolskiego Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich. Kandydat na premiera PiS przedstawił socjologa, prof. Piotra Glińskiego, jako kandydata tej partii na premiera technicznego rządu na początku października. Gliński zaprezentował priorytety programowe, mówił też, że o poparcie zwróci się do wszystkich ugrupowań w parlamencie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że za kilka tygodni jego ugrupowanie złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Wcześniej Solidarna Polska zaproponowała, aby kandydatem na premiera ponadpartyjnego rządu został europoseł Tadeusz Cymański.