- Mitoraj budzi emocje. Szczególnie w naszym kraju, gdzie bywał często spychany na bok jako klasyk. Zarzucając mu, że jego praca nie wnosi do sztuki nic nowego. Jednak zrobił on niezwykle ważną rzecz: realizacje w przestrzeniach publicznych. Widziałem jego prace w bardzo prestiżowych miejscach, o których polski twórca może pomarzyć. Miał wystawę w Warszawie, różnie odbieraną, ale trzeba przyznać, że te jego twarze o różnej skali to jest coś bardzo "jego", coś osobistego - powiedział Pastwa. - Znalazł sobie piękną, niewykorzystaną niszę - coś, co możemy określić +pięknem+, do którego mamy dziś różny stosunek, różnie jest ono pojmowane. W jego wypadku, trudno powiedzieć, że to nie jest piękna forma - dodał. Pastwa zwrócił także uwagę na szczególny charakter prac Mitoraja i ich funkcjonowanie w przestrzeni publicznej. - Widziałem jego prace przy British Museum w Londynie czy w Hadze - wspaniale usytuowaną głowę, pięknie organizującą przestrzeń - dziwna, czarna forma twarzy, zsuwająca się do morza. Dodawała temu otoczeniu jakiegoś szczególnego, nostalgicznego klimatu. Zazdrościłem mu tego. Twarz, ustawiona na rynku krakowskim też wspaniale działa. Więcej takich dopełnień! Aktualnie dopełniamy przestrzeń publiczną kiczem i wszyscy sobie z tego zdają sprawę - zauważył. - Jego sztuka znalazła tylu inwestorów, którzy zabiegali o realizowanie jego projektów. One nawiązują do antyku, do sprawdzonej formy. To jest forma piękna, co do tego nie ma wątpliwości. On dodał do niej własny, mitorajowski sznyt. Czasem mu się wyrzuca, że to greckie. A to nie greckie jednak, tylko mitorajowskie. Moim zdaniem on wypełnił potrzebę piękna. Zachwycamy się piękną architekturą, powinniśmy zachwycać się także rzeźbą w przestrzeni publicznej - podkreślił rzeźbiarz.