"Czy i na ile ta dokumentacja jest oryginalna? Trudno powiedzieć. Ten zestaw tematów, który z niej wynika wydaje się reprezentatywny dla Katynia. Chociaż próbowałem tam znaleźć materiały dotyczące (...) zbrodni katyńskiej w Międzynarodowym Trybunale Wojskowym w Norymberdze. Być może te archiwalia są, trzeba jeszcze to dobrze przeanalizować. W każdym razie to byłoby istotne, bo w Norymberdze wątek katyński został nagle wygaszony przy walnym uczestnictwie władz amerykańskich" - mówi historyk. "W opublikowanej dokumentacji można znaleźć rzeczy dotyczące wizyty amerykańskich jeńców w Katyniu. Hitlerowcy robili takie delegacje podczas prac ekshumacyjnych. Ale wiemy, że jeden z członków delegacji amerykańskiej, podpułkownik John Van Vliet opracował raport, który był wstrząsający, a który zaginął. Tutaj tego raportu nie mogłem znaleźć i prawdopodobnie go nie ma. Usiłowałem też bezskutecznie szukać meldunków pułkownika wywiadu wojskowego USA Henry'ego Szymańskiego, który zajmował się kwestią katyńską. Tych dokumentów też prawdopodobnie tam nie ma" - dodaje. "Ta dokumentacja na pewno jest interesująca dla kogoś, kto bada politykę amerykańską wobec Rosji w tym okresie. Generalnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o prawdę o katyńskim ludobójstwie to ta dokumentacja nic nie wnosi, natomiast wnosi wiele jeśli chodzi o politykę Anglosasów wobec Katynia, Rosji i Polski. To, co do tej pory było częściowo w formie hipotez z pewnością uda się teraz potwierdzić np. to, że sprawa katyńska była spychana na margines, bo były inne priorytety polityki aliantów, m.in. jak najszybsze zakończenie II wojny światowej" - tłumaczy Materski. Politolog PAN zwraca uwagę na to, że sam fakt opublikowania dokumentacji jest bardzo ważny dla polskiej strony. "Nawet jeśli ta dokumentacja stawia to państwo w złym świetle. To jest ważne, bo teraz możemy domagać się tego samego od Brytyjczyków, którzy częściowo nadal nie ujawnili materiałów dotyczących Katynia. Być może jest to też jakiś środek nacisku na Rosję, która do tej pory nie udostępniła Polsce brakujących i bardzo ważnych dokumentów" - tłumaczy.