Przypomnijmy, że 3 grudnia Marek Zubik przeszedł w stan spoczynku razem z Piotrem Tuleją i Stanisławem Rymarem. W ich miejsce Sejm powołał Krystynę Pawłowicz, Stanisława Piotrowicza i Jakuba Stelinę. Marek Zubik w rozmowie z "Dużym Formatem" wyjaśnia, że w ostatnim okresie swojej kadencji sam wyłączył się z orzekania ze względu na wniosek prokuratora generalnego, który w styczniu 2017 roku zakwestionował legalność wyboru Zubika na stanowisko sędziego TK. Zubik - pewien swoich racji - liczył, że Trybunał szybko zajmie się tym wnioskiem i rozwieje wszelkie wątpliwości. Prezes TK Julia Przyłębska odkładała jednak tę sprawę i do dzisiaj - po trzech latach - Trybunał jej nie podjął. Przyłębska miała obiecywać Zubikowi i pozostałym sędziom zakwestionowanym przez Ziobrę szybkie rozstrzygnięcie sprawy, jednak nic takiego nie nastąpiło. Sędzia Zubik podtrzymał w wywiadzie zarzut ręcznego sterowania składami orzeczniczymi przez prezes Przyłębską. "Poprzestanę na dwóch kwestiach. Pierwsza: odbieranie sprawy sędziemu sprawozdawcy bez podania żadnych powodów. Druga: jeżeli zasadą udziału sędziów w składzie orzekającym miała być głównie kolejność alfabetyczna, to łatwo można ustalić, patrząc na sygnatury spraw, jak to było [w rzeczywistości]" - powiedział prof. Zubik. Dziennikarz zarzuca Zubikowi, że nie zrobił prawie nic, by powstrzymać degrengoladę Trybunału Konstytucyjnego. "Są niestety sytuacje w życiu społecznym, w których następuje kres możliwości dalszego godziwego rozwiązania problemu. Szczególnie dotyczy to sytuacji, gdy pogwałci się sens zasady podziału władz. I są też osoby, które o tym wiedzą i świadomie próbują to wykorzystać, chcąc zawłaszczyć władzę" - podkreślił sędzia TK w stanie spoczynku. Jak przyznał, w 2017 r. rozważał odejście z Trybunału. "Cała nasza siódemka (starych sędziów - przyp. red.) zastanawiała się nad tym. Należałem do tej mniejszości, która była zwolennikiem odejścia. Ale tylko do wniosku prokuratora generalnego. Bo potem to byłaby ucieczka, a nie rezygnacja" - stwierdził. Swoją pracę w Trybunale podsumowuje bardzo gorzko: "Mam świadomość porażki, że nie udało nam się przekonać społeczeństwa, szczególnie młodego pokolenia, o potrzebie stałej troski o wolność, którą odzyskaliśmy po 1989 roku".