Czas skończyć z narracją, że w tym całym sporze sędziowie walczą o swój status, że są niechętni zmianom i występują przeciw władzy; jest to całkowita nieprawda - zaznaczyła w wydanym w poniedziałek oświadczeniu I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Oświadczenie prezes Gersdorf zamieszczone na stronie SN jest odpowiedzią sformułowaną w związku z wypowiedziami prezydenta Andrzeja Dudy udzielonymi w niedzielę dla TVP. "Chcę wyraźnie podkreślić, że dzisiejszy głos sędziów wynika z poczucia odpowiedzialności o los jednostki i jej dobro. O to, aby każda sprawa była sądzona nie przez konkretnych sędziów, ale przez niezawisły i bezstronny sąd" - podkreśliła Gersdorf. "Sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby..." "Trzeba jasno powiedzieć, że sytuacja, z jaką mamy do czynienia, nie miałaby w ogóle miejsca, gdyby nie doszło do niezgodnego z Konstytucją RP wygaszenia kadencji członków KRS oraz powołania w ich miejsce nowych członków przez Sejm - pisze I prezes SN. Jak wskazała, "dzisiejsza sytuacja nie miałaby miejsca", gdyby został wykonany wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (...), nakazujący ujawnienia tzw. list poparcia członków KRS, a Kancelaria Sejmu nie zasłaniała się ochroną danych osobowych. "Nikomu w Polsce nie trzeba tłumaczyć, że wyroki sądowe się wykonuje" - pisze dalej I prezes SN, zaznaczając, że "dziś władza w Polsce realizować tego uprawnienia obywatelom (...) nie pozwala". Jak zauważa, gdyby nie doszło do tych naruszeń, najpewniej żaden sąd w Polsce nie wystąpiłby z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE. "Nie byłoby również dzisiejszej sytuacji, gdyby Prezydent RP - wbrew postanowieniom zabezpieczającym wydanym przez Naczelny Sąd Administracyjny - nie powoływał sędziów do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym" - wylicza prof. Gersdorf. Nocne ślubowanie Wypomina też Andrzejowi Dudzie nocne przyjęcie ślubowania "na osiem godzin przed wydaniem przez TK wyroku z dnia 3 grudnia 2015" od "osób wybranych na miejsca już obsadzone przez sędziów, których kadencje rozpoczęły się dnia 7 listopada 2015 roku"."Oczywiste jest, że odebranie tego ślubowania, w powyższych okolicznościach, miało ne celu wyłącznie wyprzedzenie ('o kilka godzin') wydania przedmiotowego wyroku" - czytamy. Prezes SN zaznacza, że od początku było wiadomo, że Sejm VII kadencji miał prawo obsadzić trzy stanowiska w TK i wiedzieli o tym także parlamentarzyści PiS, skoro jeszcze przed końcem VII kadencji Sejmu złożyli do Trybunału wniosek, odnoszący się jedynie do dwóch sędziów. Zrujnowany autorytet TK Gersdorf pisze także o "zrujnowanym autorytecie Trybunału Konstytucyjnego" i braku zaufania sądów i obywateli do tego urzędu. "Warto zatem postawić pytanie, dlaczego przez lata funkcjonowania TK nie wahano się kierować do niego pytań czy skarg konstytucyjnych, a dziś liczba spraw w Trybunale gwałtownie spada" - zauważa. W jej opinii TK nie został obsadzony zgodnie z prawem. W oświadczeniu I prezes SN stwierdza również, że "dzisiejsza sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby w końcu rozpoczęła się rzetelna debata nad reformowaniem wymiaru sprawiedliwości". Gersdorf przypomina, że I prezes SN jeszcze w 2017 roku złożyła projekt ustawy, w którym zostały zrealizowanie postulaty, "jakie rzekomo chciałaby wprowadzić większość parlamentarna" - zmiana zasad odpowiedzialności dyscyplinarnej, większa odpowiedzialność osobistej sędziów za wydawane wyroki, udział obywateli w sprawowaniu wymiary sprawiedliwości i specjalne instrumenty, mogące usuwać z obrotu prawne wyroki z przeszłości - wylicza. Jak zaznacza, projekt ten pozostawał w zgodzie z Konstytucją RP. "Nieprzyzwoitością jest (...) podnoszenie wobec I Prezesa SN zarzutu bierności, w sytuacji, w której przez lata zwracał on się wielokrotnie z prośbą, w tym bezpośrednio do Prezydenta RP, i deklarował gotowość, w każdej chwili i każdym miejscu, wspierania reform w wymiarze sprawiedliwości, które są dla obywateli niezbędne i pożądane" - czytamy. "To całkowita nieprawda" "Czas skończyć z narracją, że w tym całym sporze sędziowie walczą o swój status, że są niechętni zmianom i występują przeciw władzy. Jest to całkowita nieprawda - podkreśliła I prezes SN. Jak podkreśliła, "dzisiejszy głos sędziów wynika z poczucia odpowiedzialności o los jednostki i jej dobro. O to, aby każda sprawa była sądzona nie przez konkretnych sędziów, ale przez niezawisły i bezstronny sąd". Prezydent o Gersdorf: Po prostu wstyd Andrzej Duda pytany w niedzielę w TVP Info o wypowiedź I prezes SN sędzi Małgorzaty Gersdorf, która nowelizację ustaw sądowych nazwała "ustawą kagańcową" odpowiedział: "Pani prezes Gersdorf opowiada - w szczególności za granicą - o Polsce takie rzeczy, że powiem tak: wstyd mnie ogarnia, kiedy słyszę, że ktoś, kto mieni się I prezesem SN, może o polskim państwie poza granicami kraju opowiadać takie rzeczy. Nawet jeżeli to się dzieje tylko w środowisku sędziowskim - po prostu wstyd. Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego I prezesa Sądu Najwyższego wybrany". Prezydent Duda przyznał, że "może to są mocne słowa". Dodał, że ma "takie jednoznaczne odczucia" i jest to dla niego, "jako prezydenta Rzeczpospolitej sytuacja ogromnie przykra". Prezydent pytany był też m.in. o krytyczne głosy z zagranicy wobec m.in. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i nowelizacji ustaw sądowych. "Na zachód Europy płynie z Polski rzeka kłamstwa na temat tego, co dzieje się, jeżeli chodzi o ustawodawstwo wobec wymiaru sprawiedliwości. Opowiadane są niestworzone historie, Polska jest demonizowana" - podkreślił Duda. Jego zdaniem czynią to grupy, które widzą, że tracą swoje wpływy. "Te grupy, które dzisiaj próbują de facto prawie, że rozwiązania siłowego wobec demokratycznie wybranych w Polsce władz" - ocenił.