68,8 proc. wyborców, którzy w pierwszej turze poparli Grzegorza Napieralskiego w niedzielę oddało głos na Bronisława Komorowskiego. Na Jarosława Kaczyńskiego zagłosowało 31,2 proc. wyborców Napieralskiego - wynika z sondażu TNS OBOP dla TVP. Natomiast, według PKW, frekwencja na godz. 17 wyniosła 42,1 proc. Spośród dużych miast najwyższą frekwencję odnotowano w Warszawie - 49,91 proc. uprawnionych. - Frekwencja została zwiększona o dwa procenty, a przy zwiększonej frekwencji wygrywają na ogół siły racjonalne - ocenił politolog z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Kielcach. W opinii Kika "wyraźnie widać, że Komorowski wygrał głosami lewicy". - Są pierwsze informacje, że prawie 80 proc. osób, które głosowały na Napieralskiego teraz oddało swój głos na Komorowskiego. W związku z tym wyraźnie i zdecydowanie można powiedzieć, że Komorowski wygrał dzięki głosom Napieralskiego - uznał Kik. W opinii politologa wyborcy Napieralskiego oddali swe głosy na Komorowskiego, pomimo tego, że nie opowiedział się on za żadnym z kandydatów. - Elektorat lewicy jest - w odróżnieniu od elektoratu prawicy - świadomy, samodzielny, nie potrzebuje wskazówek i kazań z ambony - powiedział Kik. - Te wyniki tworzą nową perspektywę dla kraju, być może będzie to szansa na stopniowe zasypywanie podziałów na polskiej scenie politycznej - na razie na lewym skrzydle sceny politycznej, pomiędzy centroprawicą a lewicą - uznał politolog. W jego opinii Kaczyński - pomimo tego, że sondażowe wyniki nie wskazują na jego wygraną - uzyskał bardzo dobry wynik wyborach. - Przegrał nieznacznie dzięki ogromnej mobilizacji w szeregach PiS, należy się jednak liczyć z tym, że ta mobilizacja - po klęsce wyborów prezydenckich - przejdzie w demobilizację - ocenił.