Paweł Balinowski, RMF: Co to jest proces poszlakowy? Prof. Marian Filar: - Ogólnie rzecz biorąc istotą procesu jest udowodnienie komuś przestępstwa, np. zabójstwa. To jest tak zwany fakt główny: trzeba udowodnić, że Iksiński zabił. Może to się jednak odbyć dwoma drogami. Pierwsza - najprostsza i najwygodniejsza to taka, gdy istnieją dowody na potwierdzenie faktu głównego. Ludzkim językiem, jeśli oskarżamy kogoś o zabójstwo, np. Kowalskiego, że zabił Malinowskiego strzałem z pistoletu, to jest jeszcze jakaś osoba trzecia, która widziała całe zdarzenie. I ta osoba trzecia zeznaje w sądzie. To jest najprostsza sytuacja, jeśli fakt główny procesu udowadniany jest na podstawie zeznań świadka, czyli dowodu bezpośredniego - od razu udowadniamy więc, co jest istotą procesu. - Drugą drogą jest właśnie proces poszlakowy. Polega on na tym, że nie możemy od razu udowodnić faktu głównego. Nikt nie widział bezpośrednio, że Kowalski zabił Malinowskiego strzałem w głowę, tylko na przykład widział, że Kowalski kupował pistolet. Ktoś inny widział Kowalskiego w okolicy, w której znaleziono zwłoki, a kolejny świadek widział podejrzanego, jak mył starannie ręce w umywalce. Ludzie widzieli poszlaki, które układane następnie w jakiś łańcuch następujących po sobie wydarzeń pozwalają przyjąć, że sprawcą zabójstwa jest Kowalski. To jest istota procesu poszlakowego - poszlaka jest okolicznością, która sama nie potwierdza faktu głównego, ale wspólnie z innymi poszlakami układa się w logiczny ciąg, który może stanowić przesłankę do uznania, że podejrzany jest winny. Czy proces poszlakowy jest trudniejszy z punktu widzenia prokuratora, sędziego czy obrońcy? - Oczywiście, że jest trudniejszy. W takim, nazwijmy to, zwykłym procesie, od razu mamy prostą sprawę, bo są bezpośrednie dowody popełnienia przestępstwa. Tutaj kwestią jest tylko wiarygodność świadków i dowodów. Natomiast przy procesie poszlakowym, tutaj chcę podkreślić z całą mocą, ważne jest to, żeby ten łańcuch poszlak logicznie zbudować. Chodzi o to, by udowodnić, że nie istnieje inny ewentualny ciąg wydarzeń, który mógłby sugerować, że oskarżony jest niewinny. Proces poszlakowy jest niewątpliwie trudniejszy - ale nie wszystko w życiu jest łatwe. Przychodzą Panu do głowy jakieś przykłady procesów poszlakowych, które ostatnio odbiły się szerszym echem? - Tak się zastanawiam... Ale w gruncie rzeczy, spektakularnych procesów poszlakowych w ostatnich latach raczej sobie nie przypominam. Choćby nawet dlatego, przepraszam bardzo, nasza przestępczość jest dość prymitywna, z grubsza ciosana. Procesy poszlakowe mają to do siebie, że dotyczą raczej działań bardzo wyrafinowanych, a nasi sprawcy działają bardziej w sposób toporny. Taki głośny proces poszlakowy rozpoczął się właśnie dzisiaj. Chodzi o sprawę Katarzyny W., o której chyba nie dało się nie słyszeć. Jak się Panu wydaje, jak ta sprawa się potoczy? Sam proces długo potrwa? - Na pewno będzie trwał długo , ponieważ każdy proces poszlakowy trwa długo. Z prostego powodu, ponieważ obrona musi się odnieść do wielu różnych kwestii, a jej zadaniem nie jest udowadnianie niewinności. To oskarżenie musi udowodnić winę. Tak działa domniemanie niewinności - oskarżonego uznaje się za niewinnego, dopóki nie udowodni mu się winy. Tak więc proces potrwa długo, i to niezależnie od tego, jaką strategię przyjmie obrona.