O śmierci Czesława Kiszczaka, szefa MSW z lat 80., prawomocnie skazanego za wprowadzenie stanu wojennego, oskarżonego też o przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek", poinformowała w czwartek jego żona. - W karierze pomogła mu historia, którą współtworzył - mam na myśli oczywiście stan wojenny, którego był jednym z organizatorów, inicjatorów i współtwórców. W okresie stanu wojennego i w następnych latach, poza gen. Wojciechem Jaruzelskim, gen. Kiszczak był chyba najważniejszą w Polsce osobą, niezależnie od tego, jakie w danym momencie pełnił funkcje, jakie sprawował stanowiska - powiedział prof. Jerzy Eisler, dyrektor oddziału IPN w Warszawie, pracownik Instytutu Historii PAN. - Czesław Kiszczak był człowiekiem, który odpowiadał za cały szeroko rozumiany aparat represji, w tym także za internowanie, aresztowanie ludzi, zatrzymywanie. Nadzorował służbę bezpieczeństwa, Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, to wszystko, co w pamięci ludzi w stanie wojennym i w następnych latach zapisało się jak najgorzej - wymieniał prof. Eisler. - Oczywiście odegrał, trzeba mu to oddać, dość pozytywną rolę w 1988-89 roku, czyli w procesie zainicjowania przemian ustrojowych w Polsce. Ale przecież nikt nie wierzył, że jego celem było przekazanie władzy. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że komuniści chcieli zreformować po swojemu PRL, podzielić się z opozycją nie tyle władzą, co odpowiedzialnością za sytuację i za stan państwa - mówił historyk. "Kiszczak unikał sądu. Zamiast na rozprawie widziano go za granicą" Prof. Eisler przypomniał, jak "potem w III RP Czesław Kiszczak stawał przed sądem oskarżany o współudział w zorganizowaniu stanu wojennego". - Unikał tego sądu. Bywało tak, że był chory i nie mógł się stawić na rozprawie sądowej, ale w tym samym czasie widziany był czy to za granicą na urlopie, czy gdzieś tutaj w Polsce na wypoczynku - przypomniał prof. Eisler. Historyk zaznaczył, że "nie był to człowiek, o którym dużo wiedzieliśmy". - Gen. Kiszczak zawsze mówił o sobie tylko tyle, ani jednego zdania więcej, niż chciał i mógł powiedzieć. To jest cecha ludzi służb specjalnych, że oni nie lubią o sobie mówić, lubią natomiast budować anegdotki, opowiastki, które mają z jednej strony za zadanie ocieplić wizerunek, a z drugiej strony służą, jak się wydaje, wciąganiu historyków w grę: "oto jest taki sympatyczny rozmówca - zawsze opowie anegdotkę, zawsze jakąś ploteczkę, da się potem w artykule czy w książce zrobić przypis, będzie to można zacytować" - mówił profesor. Wspominając Kiszczaka, prof. Eisler powiedział: "Był to niewątpliwie człowiek inteligentny, bardzo zręczny, sprawny. Tylko każdy musi sobie odpowiedzieć dzisiaj sam na pytanie, czy są to rzeczywiście zawsze i wszędzie wielkie zalety. Czy znakomitą służbę złu też należy chwalić, podziwiać, gloryfikować? Jak tak nie uważam".