Henryk Domański, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN: - Wydaje się, że twardy elektorat PiS - 25-28 procent wyborców - jeszcze bardziej się utwardził. Pojawiła się kolejna wątpliwość w związku z katastrofą smoleńską, która może być argumentem na niską wiarygodność rządu, jeśli chodzi o kontrolowanie sytuacji w kraju, realizację podstawowych zadań państwa. Wzrosła polaryzacja społeczeństwa na zwolenników PiS i PO. - Elektorat PO uzyskał potwierdzenie, że PiS, jeśli chodzi o sprawy katastrofy smoleńskiej, jest mało wiarygodny. Elektoraty PO i PiS utrwaliły się w swoich przekonaniach. Wczorajsze wydarzenia utrwaliły też przekonanie, że sprawa katastrofy smoleńskiej jest niedokończona. Ludzie będą czekali na nowe informacje. Ta sprawa cały czas będzie obecna. Każdego dnia będzie można oczekiwać nowych, mniej lub bardziej wiarygodnych informacji na temat katastrofy. We wtorek to oczekiwanie zostało podsycone. - Wydarzenia we wtorek następowały szybko po sobie, były skondensowane w czasie. Przeciętny Polak nie miał czasu pomyśleć o sprawie. Mocno działało to głównie na zadeklarowanych zwolenników PO i PiS. - Jarosław Kaczyński pospieszył się ze swoimi słowami. Faktem jest, że od jakiegoś czasu trwa kampania PiS, mająca na celu poszerzenie elektoratu. Kaczyński szukał poparcia przede wszystkim niezdecydowanych, neutralnych wyborców. W momencie wtorkowego dementi prokuratury okazało się, że się przeliczył. Ci ludzie pozostali na swojej pozycji niezdecydowania. Nie sądzę, żeby to zdecydowanie i ostatecznie ich odepchnęło od PiS-u. Sytuacja raczej wróciła do normy. To mogło jedynie zahamować proces zapoczątkowany przez debaty i powołanie rządu technicznego. - Nastąpiło osłabienie wiarygodności "Rzeczpospolitej", być może autora tekstu, a nie wszystkich mediów. Późniejsza kampania korygująca informacje "Rzeczpospolitej".