"To nie był jeden z najtrudniejszych procesów poszlakowych. Takim procesem była sprawa z Wrocławia, o zabójstwo kobiety przez człowieka, który napisał książkę o zabójstwie. W sprawie Katarzyny W., choć żaden świadek nie widział momentu śmierci dziecka, były jednak twarde dowody, np. odczyty z przeszukiwania stron internetowych o zabijaniu bez śladów czy kremacji niemowląt. Decydująca w tej sprawie była opinia biegłych lekarzy. Dwa zespoły ekspertów były zgodne, że dziecko zmarło w wyniku celowego działania, a nie nieszczęśliwego wypadku. Sąd nie miał tu do czynienia ze skomplikowaną sytuacją dowodową i sprawnie przeprowadził proces. Opinia publiczna była szczególnie zbulwersowana tą sprawą z powodu jej etapu wstępnego, tych nagłych zwrotów akcji. Najpierw matka informowała o zaginięciu dziecka, starano się je odnaleźć, wspierano matkę. Potem okazywało się, że go nie porwano, potem wersja nieszczęśliwego wypadku, potem zabójstwa. Gdy mistyfikacja wyszła na jaw, rozległo się oburzenie. O takich sprawach pisze się pitawale".