To jest dla mnie bardzo smutna wiadomość. Bardzo blisko współpracowałem z Wiesławem Chrzanowskim, on był marszałkiem Sejmu, ja wicemarszałkiem, wcześniej znaliśmy się jako prawnicy - on, tak jak ja, zajmował się prawem spółdzielczym. Poznałem wszystkie zalety Chrzanowskiego, to wzór człowieka kryształowego, uczciwego, życzliwego, dążącego do tego, żeby tworzone prawo w Sejmie było prawem sprawiedliwym, służyło dobrze ludziom. Marszałek poświęcał bardzo dużo uwagi, żeby projekt wpływający do Sejmu był należycie przygotowany. Spędzaliśmy całe godziny na rozmowach o projektach, dyskutowaliśmy o rozwiązaniach legislacyjnych, merytorycznych. To była taka nić porozumienia, nigdy na zewnątrz nie mówiliśmy, że to była przyjaźń, ale na pewno to było bezwzględne wzajemne zaufanie. On był z innego ugrupowania, ja z innego, ale wiedzieliśmy że chodzi nam o to samo. Dużo rozmawialiśmy o budowie zrębów demokracji i prawa. Przypomniała mi się też tragiczna sytuacja z jego życiorysu, nie mogę o tym nie wspomnieć - chodzi o moment, kiedy znalazł się na tzw. "liście Macierewicza", został niesłusznie pomówiony. Ja w imieniu prezydium Sejmu badałem akta jego sprawy, mogłem powiedzieć potem na konferencji prasowej, że to były akta fałszowane, przygotowane na człowieka, a nie o człowieku. Miałem pewnego rodzaju satysfakcję, gdy Chrzanowski często powoływał się na moje świadectwo. Chrzanowski wówczas był za granicą, kiedy na drugi dzień po jego powrocie rozmawialiśmy, po raz pierwszy i jedyny widziałem, jak był wzruszony i płakał. Zdawał sobie sprawę z tej ogromnej krzywdy, jaką mu wyrządzono. Dzisiaj testament marszałka, to budowanie prawa uczciwego, służącego ludziom. Wspominam go też jako człowieka życzliwego przyrodzie, marszałek bardzo lubił wędrować po górach, często opowiadał mi o swoich spotkaniach na szlakach.