Spotkanie zorganizowano w ramach warszawskich Dni Zofii Kossak- Szczuckiej zorganizowanych przez Fundację im. Zofii Kossak i Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. We wtorkowym spotkaniu z czytelnikami wzięła udział córka Zofii Kossak - Anna Szatkowska. Władysław Bartoszewski w latach 1942-43 pełnił rolę sekretarza pisarki, gdy pod przybranym nazwiskiem ukrywała się w Warszawie. - Używała mnie do noszenia zeszytu z notatkami, który wiecznie gubiła. Ale ja czułem się zaszczycony. Nalegała na to, żebym uczestniczył we wszystkich jej spotkaniach, a była podczas okupacji człowiekiem-instytucją. Zawdzięczam jej mnóstwo cennych znajomości. Byłem w nią zapatrzony i była dla mnie wielkim autorytetem. Była człowiekiem, dla którego Bóg i ojczyzna to nie są hasła, to jest treść codziennego postępowania, choć ona nie szastała tymi słowami na co dzień - wspominał Bartoszewski. W czasie wojny autorka "Pożogi" i "Krzyżowców" rzuciła książki i zajęła się sprawami społecznymi. Jej mąż - Alfred Szatkowski - przebywał w oflagu. Zofia Kossak stanęła na czele Frontu Odrodzenia Polski, tajnej organizacji katolickiej. Dostrzegając tragizm losu polskich Żydów stworzyła wraz z Wandą Krahelską- Filipowicz Komitet Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej, pod konspiracyjną nazwą Konrada Żegoty, niedoszłego bohatera Adama Mickiewicza. Redagowała też pismo "Polska żyje". Za swoją działalność pisarka została aresztowana przez gestapo. Trafiła do Auschwitz, gdzie przebywała w latach 1943-44. Swój pobyt w hitlerowskim obozie zagłady opisała w "Otchłani". Z Oświęcimia została przewieziona na Pawiak, skąd została uwolniona dzięki niepodległościowemu podziemiu. Bartoszewski w książce "Warto być przyzwoitym" pisał: "Rozdział żydowski w swoim życiu zawdzięczam jednej małej ulotce napisanej przez Zofię Kossak". Chodzi o jej słynny tekst sygnowany przez katolicki Front Odrodzenia Polski. Pisarka przedstawiła w niej dramatyczny los Żydów i wezwała Polaków do zajęcia jednoznacznego stanowiska. "Protestujemy, kto z nami tego protestu nie popiera, nie jest katolikiem" - napisała. W tej samej broszurce znalazły się jednak zdania, że Żydzi są i pozostaną wrogami Polski, że nienawidzą Polaków bardziej niż Niemców. Spowodowały one, że do Zofii Kossak-Szczuckiej przylgnęła opinia "antysemitki, która pomagała Żydom". Z opinią tą nie zgadza się prof. Bartoszewski. - Ona nigdy nie była antysemitką. Ona była żarliwą katoliczką, fundamentalną, bo tacy wtedy byli w Polsce katolicy przedsoborowi. Pochodziła z liberalnej, artystycznej rodziny Kossaków, uczęszczała do Szkoły Sztuk Pięknych, bratanica Wojciecha, wnuczka Juliusza. To nie było środowisko antysemitów. Miała jedną czy dwie wypowiedzi w czasie wojny, że "Żydzi są politycznymi wrogami Polaków, ale to nie oznacza, że my możemy być bierni, gdy oni giną" - mówił Bartoszewski. - Nieprawdziwe są także głosy łączące Zofię Kossak-Szczucką ze środowiskami przedwojennej endecji czy wręcz ONR-u. Jej mąż był polskim oficerem, przed wojną obracała się w kręgach, które nie miały nic wspólnego z zaciekłą prawicą. Owszem, publikowała niekiedy w gazetach katolickich sympatyzujących z endeckim antysemityzmem, ale bardziej była związana z powiązaną z ówczesnym rządem "Gazetą Polską" - mówił Bartoszewski przypominając, że po śmierci Kossak-Szczuckiej w 1968 roku została ona uhonorowana tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Zofia Kossak-Szczucka (1889-1968) była córką Tadeusza Kossaka, bratanicą Wojciecha i wnuczką Juliusza. Jest autorką wielu powieści historycznych, m.in. "Krzyżowców" (1935), "Bez oręża" (1937), "Szaleńców bożych" (1929), "Pożogi" (1922). Zmarła w 1968 roku w Bielsku-Białej.