Jak poinformował rzecznik prasowy ministra zdrowia Paweł Trzciński, produkcja w Jelfie zostaje wstrzymana do czasu zakończenia kontroli w tym zakładzie. Firma wcześniej wstrzymała linię produkcyjną corhydronu. Stało się to natychmiast po otrzymaniu decyzji Głównego Inspektora Farmaceutycznego w tej sprawie - poinformował w czwartek wieczorem członek zarządu Jelfy SA Marek Wójcikowski. Wcześniej, już po ogłoszeniu przez premiera decyzji o wstrzymaniu produkcji, przedsiębiorstwo informowało, że produkcja leków trwa, ponieważ do tej pory nie otrzymało oficjalnego dokumentu w tej sprawie. Tymczasem zgodnie z decyzją wicepremiera Ludwika Dorna, policjanci będą docierać do wszystkich osób, które kupiły szkodliwy na recepty refundowane. - Pomoc policjantów będzie niezbędna w sytuacji, gdy ktoś wykupił lek za kogoś innego lub pacjent wyruszył w podróż. Wówczas będzie potrzeba, by jak najszybciej dotrzeć do takiej osoby i zostanie uruchomiony w tym celu cały aparat policyjny - dodał szef , . Na pomoc policji będą także mogli liczyć inspektorzy nadzoru farmaceutycznego poszukujący nabywców corhydronu, którzy kupowali lek na recepty nierefundowane. W takich sytuacjach dane o nabywcach pozostały w aptekach i do każdej z nich trzeba będzie dotrzeć. - W sytuacji, jaka powstała po ujawnieniu nieprawidłowości w produkcji leków, pilnie potrzebne jest opracowanie planu ratunkowo-kryzysowego - uważa wicepremier Dorn. Na specjalną infolinię resortu zdrowia w sprawie corhydronu zadzwoniło od środy ponad 200 osób (0800-190-590). Natomiast na infolinię uruchomioną przez Jelfę (0 800 000 889) w czwartek zadzwoniło ponad 250 osób. Zainteresowane osoby pytają głównie o możliwość oddania leku i zwrot pieniędzy. Tymczasem premier Jarosław Kaczyński nie przyjął za to dymisji Zbigniewa Religi. Religa oddał się do dyspozycji premiera w związku ze środowymi informacjami mediów na temat leku corhydron, w którym znalazł się środek mogący zagrozić zdrowiu. Kaczyński i Religa udali się przed południem do Jeleniej Góry, gdzie mieści się siedziba firmy farmaceutycznej Jelfa, producenta corhydronu. W Jeleniej Górze spotkali się z inspektorami farmaceutycznymi którzy dokonują kontroli w Jelfie. Premier Jarosław Kaczyński poinformował, że podjął decyzję o zatrzymaniu produkcji w jeleniogórskiej Jelfie.- Te badania (inspektorów farmaceutycznych), które przeprowadzono, wskazują, że w Jelfie - jeśli chodzi o sprawy związane z rozdziałem, sortowaniem leków, dopuszczono się pewnych zaniedbań - oświadczył. Jak powiedział premier, produkcja zostanie wstrzymana "do momentu, gdy sprawy zostaną uporządkowane". Jarosław Kaczyński zapowiedział, że prokuratura zbada, kto jest winny w całej sprawie i czy pomyłka, w wyniku której zamiast corhydronu na rynek trafił inny specyfik, nie było działaniem celowym. Minister zdrowia dodał, że brany jest pod uwagę wątek celowego działania konkurencyjnych wobec Jelfy firm farmaceutycznych. Narodowy Fundusz Zdrowia zidentyfikował w czwartek w całej Polsce około 140 osób, którym lekarze przepisali corhydron. Fundusz ma również informacje, że apteki w całym kraju sprzedały 312 opakowań leku z dawką 250 mg - poinformowała rzeczniczka Funduszu Jolanta Kocjan. Obecnie, za pośrednictwem policji, osoby, które kupiły lek są informowane, że powinny zrezygnować z jego przyjmowania. Religa poinformował natomiast, że postanowił wysłać do wszystkich lekarzy w Polsce list z prośbą, by próbowali porozumieć się z pacjentami, którym mogli wypisać corhydron. Także Zbigniew Niewójt złożył w ministerstwie zdrowia wniosek o odwołanie ze stanowiska - poinformował wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Niewójt już 11 października miał informacje o niepożądanym działaniu leku o nazwie corhydron i wydał decyzję o wstrzymaniu wytwarzania i obrotu tego leku, ale nie poinformował o tym ministra zdrowia. Resort o sprawie powiadomił prokuraturę, która ma wyjaśnić, jak doszło do pomyłki u producenta leku - jeleniogórskiej Jelfy. Zdaniem wiceministra zdrowia Bolesława Piechy - który w resorcie zdrowia odpowiada za politykę lekową - zamiana leków w zakładzie to wynik panującego tam "skandalicznego bałaganu". Chodzi o partię corhydronu o nr 010705, pochodzącą z 2005 r. Na leku jest data ważności: lipiec 2009 r. Partia zamiast corhydronu zawiera silny specyfik stosowany do znieczulenia podczas operacji. Produkt przebadano w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego ( ), a jego protokół z 31 października był "alarmujący". Według szefa NIZP prof. Zbigniewa Fijałka, protokół ten do 3 listopada trafił zarówno do producenta leku - jeleniogórskiej Jelfy, jak i do GIF. Resort o sprawie powiadomił prokuraturę, która ma wyjaśnić, jak doszło do pomyłki. Zdaniem wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, który w resorcie zdrowia odpowiada za politykę lekową, zamiana preparatów w zakładzie to wynik panującego tam "skandalicznego bałaganu". Sprawa groźnej zawartości corhydronu wyszła na jaw w szpitalu wojewódzkim w Siedlcach. Dwie pacjentki po rutynowych zastrzykach chwilowo straciły przytomność i miały gwałtowny spadek ciśnienia. W czerwcu tego roku, w Pruszczu Gdańskim, wystąpiły niepokojące objawy u dwóch pacjentów, którym również podano corhydron. Ta partia leku miała jeszcze inny numer serii, niż ten podany do publicznej wiadomości w środę. - Od początku roku w całej Polsce było osiem przypadków wystąpienia u pacjentów objawów niepożądanych w efekcie podania corhydronu, ale kontrole serii leku nie wykazały żadnych nieprawidłowości - poinformował dziś wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Dodał, że wszyscy ci pacjenci zostali uratowani. - W ośmiu przypadkach po podaniu corhydronu lekarze stwierdzili u pacjentów objawy inne niż się spodziewano - wyjaśnił Piecha. Dodał, że serie leku, który podano pacjentom, zostały zbadane i kontrole nie wykazały w nim nieprawidłowości. - Być może była to nadwrażliwość pacjenta - zaznaczył.