Kwieciński oraz obecna na konferencji dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz wyjaśnili, że pieniądze przekazane producentom "Wałęsy" przez spółkę zostaną złożone w depozycie bankowym do czasu wyjaśnienia sprawy Amber Gold. Zdaniem Odorowicz, decyzja producenta jest "dramatyczna", ale i "godna szacunku" - jak oceniła, prawdopodobieństwo, iż przy braku środków od Amber Gold film nie zostanie ukończony, jest dosyć duże. Szefowa PISF nie chciała ujawnić kwoty "Ryzykując swój własny prywatny biznes, ryzykując nieukończenie filmu, z powodów nie prawnych, ale moralnych zadecydował, że przekazane przez Amber Gold środki, niebagatelne, nie zostaną zużyte na produkcję filmu, że zostaną złożone jako depozyt bankowy do czasu wyjaśnienia sprawy przez odpowiednie organy państwa polskiego" - mówiła w piątek szefowa PISF. Nie chciała wyjawić, jaką konkretnie kwotę spółka przekazała producentom filmu. "Producent zawarł umowę ze sponsorem, w której obie strony zobowiązały się do zachowania poufności. Podanie dzisiaj kwoty, którą wpłaciła Amber Gold, skutkowałoby prawdopodobnie prawnie tym, że ta firma mogłaby wnieść roszczenia przeciw producentowi za złamanie klauzuli poufności" - powiedziała Odorowicz. Jak tłumaczyła szefowa PISF, "Amber Gold zdecydowała się w 2011 roku na sponsorowanie tego filmu, przeznaczając spore, ale nie większościowe środki na jego realizację". O szczegółach opowiadał Kwieciński. Jak wspominał, Akson Studio jako producent "Wałęsy" skierowało ofertę sponsoringową do różnych polskich firm, a jedną z tych, które odpowiedziały, była Amber Gold. Kwieciński zaznaczył, że nigdy osobiście nie spotkał się z Marcinem Plichtą. Odorowicz, dopytywana przez dziennikarzy, czy nie było możliwe wcześniejsze "sprawdzenie" Amber Gold przed nawiązaniem współpracy, Odorowicz tłumaczyła, że "producenci filmu ani PISF nie mają żadnych możliwości weryfikacji legalnie działających, zarejestrowanych firm w Polsce". "Nie jesteśmy organem kontrolnym ani służbą specjalną. (...) Nikt nie mógł przypuszczać, że firma popadnie w tego rodzaju kłopoty" - mówiła. "Amber Gold wpłaciła pieniądze, ale nie będą one wykorzystane" - podsumował Kwieciński. Jak powiedział, umowa sponsorska nie zostanie zrealizowana. Decyzja utrudni ukończenie filmu Producent zaznaczył, że była to dla niego decyzja "trudna z powodów budżetowych, która spowoduje duże problemy finansowe, utrudniające ukończenie filmu". Wspólnie z Odorowicz uspokajał jednak, że producenci zaczynają poszukiwanie nowych sponsorów. "Jestem człowiekiem walecznym" - przekonywał. Dyrektor PISF powiedziała z kolei: "Ja jestem po rozmowie z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim, z pozostałymi koproducentami filmu i sponsorami. Będziemy starać się zachęcić inne firmy do tego, żeby znaleźć brakujące pieniądze, potrzebne, by film dokończyć". Odorowicz apelowała, by "nie łączyć filmu o Lechu Wałęsie z kłopotami firmy Amber Gold", ponieważ byłoby to jej zdaniem "nadużyciem pod każdym względem, i prawnym, i moralnym". "Próba wmanewrowania pana Lecha Wałęsy i pana Andrzeja Wajdy w sprawy dotyczące kłopotów prawnych jednego ze sponsorów filmu jest nie w porządku" - oceniła szefowa PISF. Podkreśliła, że poszukiwaniem sponsorów zajmują się producenci filmu, a nie bohater tego filmu i jego reżyser. "Pan prezydent Wałęsa ma pełne prawo domagać się, by nie być łączonym ze sprawą Amber Gold, ponieważ on nie ma z nią nic wspólnego" - powiedziała Odorowicz. Andrzej Wajda nie był obecny na piątkowej konferencji, ponieważ - jak wyjaśnił Kwieciński - reżyser przebywa obecnie w sanatorium. "Pan Andrzej jest w miejscu, gdzie nie ma możliwości połączenia się komórką, ani internetem, jest tam wyłącznie telefon. Na pewno reżyserowi jest przykro. Rozmawiałem z nim dwukrotnie. Pan Andrzej nie rozumie w ogóle, co się dzieje" - powiedział producent. Poinformował, że premiera "Wałęsy", pierwotnie planowana na początek 2013 r., będzie przesunięta - na kwiecień lub wrzesień 2013 r. Całkowity budżet filmu wynosi 19 mln zł. Zdjęcia do "Wałęsy" zakończyły się 30 czerwca. "Obecnie jesteśmy na etapie postprodukcji, są jeszcze planowane dokrętki" - powiedział w piątek Kwieciński.